sobota, 2 listopada 2013

10. She needs a donor !

Z perspektywy Chanel

Otworzyłam jedno oko, potem drugie, zamrugałam kilka razy, także obraz stał się normalny i ujrzałam wtedy pomarańczowe pomieszczenie. Spojrzałam odruchowo w lewo, ściana. Niestety doskonale ją pamiętam. Przecież byłam tu przez około trzy lata. Pojedyncza łza spłynęła po moim  policzku. Największym zaskoczeniem było to, że ktoś ją starł. Niestety nie dane było mi  zobaczyć kto wykonał ten czyn, bo miałam zamknięte oczy. Po prostu nie miałam siły utrzymać powiek  w górze.
- Proszę, nie płacz – usłyszałam melodyjny głos należący do Zayna. Jego słowa spowodowały, że jeszcze bardziej się rozkleiłam.
- Pójdę po lekarza – powiedział, a ja usłyszałam tupot  wychodzących  stóp.
Dlaczego tu jestem? Co się stało z moim ojcem? Brawo, Chanel, leżysz w szpitalu i zastanawiasz się, gdzie jest tata – znając życie zrobiłabym facepalma, ale mój stan na to nie pozwala. Po odczekaniu chwili usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, w którym obecnie leżę.
- Chanel możesz otworzyć oczy? – zapytał doktor.
- Nie mam siły – dałabym rękę uciąć, że w tym momencie pan dr  spojrzał  na Zayna, a ten skrępowany wyszedł. Ciekawe czy już wie, że chorowałam na białaczkę?
- Ile mnie nie było?
- Tydzień.
- Że jak kurwa? Jaki tydzień? - zazwyczaj nie przeklinam, ale jak ja mogłam tyle być w śpiączce?
- Chanel, niestety nie mam dla ciebie dobrych wiadomość – zaczął, a ja czułam jak żołądek  w szybkim tempie  przemieszcza się do gardła. - Choroba się nawraca, potrzebny będzie dawca – bum i stało się to czego się najbardziej obawiałam. Jak to potrzebny jest dawca? Przecież na niego czeka się latami, a ja w każdej chwili mogę umrzeć.
- Niech pan wyjdzie! – krzyknęłam po czum usłyszałam głośne wzdychnięcie. Mam go gdzieś. Chce po porostu zostać sama i dać upust emocją. Tylko dlaczego mam płakać? Przecież pięć lat temu sytuacja była podobna.  Szpital, płacz i dowiedzenie się o chorobie. Norma. Moje rozmyślenie przerwała czyjaś ręka głaskająca mój policzek. Chcąc nie chcąc musiałam zobaczyć kto jest tak bezczelny i mi przeszkadza.
- Tata?! – moje oczy zrobiły się niczym piłeczki od ping-ponga.
- Myszko – zaczął. Nareszcie jakaś dobra wiadomość. - Kocham cię! Na pewno znajdziemy dawce – ucałował  mój policzek. Tak mi go brakowało.
- Nie wieżę w to, jest tyle osób czekających na przeszczep – rozpłakałam się, dałam upust emocją.
- Nie mów tak! Ja z chłopakami poddamy się badaniu  - jego głos lekko się złamał.
- Oni wiedzą? – ponownie zamknęłam powieki.
- Nie, ale bardzo by chcieli z tobą porozmawiać.
- Nie chce litości – wypowiedziałam.
- Chanel, oni naprawdę się martwią.
- Ale oni są SŁAWNI! – zaakcentowałam te ostatnie  słowo.
- To, że jesteśmy sławni czyni nas innymi? – usłyszałam głos, ale nie należał on do taty. Kurde no i znowu muszę otworzyć oczy, gdy tylko to zrobiłam z niedowierzenia musiałam zamrugać kilka razy.
- Harry?! –  otworzyłam usta. Jezu ile mnie nie było? Mojego ojca też ścięło.
- Co ty tutaj robisz? – warknął ojciec.
- Jak się czujesz? – zupełnie zignorował pytanie skierowane od strony taty.
- Bywało lepiej. Zostawisz nas samych? –  spojrzałam na zdenerwowanego staruszka.  Widać było, że nie zadowoliła go moja decyzja.
-Dobrze, ale jakby co jestem zaraz za drzwiami – zmierzył wzrokiem Hazzę.
- Dobra – powiedziałam i gdy ojciec tylko opuścił pomieszczenie Harry niepewnie podszedł bliżej.
- Martwiłem się, księżniczko – pogłaskał mój policzek. Sposób w jaki mnie nazywał przyprawiało moje plecy o ciarki.
- Harry, gdzieś ty był! Martwiłam się o ciebie! – podniosłam ton głosu na tyle ile było to tylko możliwe.
- Spokojnie, najpierw ty powiedz co się stało – no kurde, bo zaraz mu przywalę. Ja swoje, on swoje.
- Nie wiem. Zayna się spytaj – spuściłam wzrok na swoje dłonie, ale  brunet ręką ujął  mój podbródek i podniósł go tak abym na niego spojrzała.
- Zabije go jeśli coś ci zrobił! - odparł wstając.
- Harry – zaczęłam niepewnie, a on się zatrzymał.
- Tak księżniczko? – popatrzał w moje oczy. Znając życie moje policzki są już czerwone.
- Obiecaj  mi, że nie miałeś nic wspólnego z porwaniem mojego ojca.
- Ja… – wziął głęboki oddech. - Nie mogę - i czar prysnął. Czyli jednak.
- Wyjdź! – krzyknęłam, a on bez większych sprzeciwów wyszedł... Zaraz po brunecie do sali wparował mój ojczulek.
- Zrobił ci coś? – zapytał przerażony.
- Mogę zostać sama? – zapytałam. Nie można było tego nie zauważyć, że ojca uraziły moje słowa. Mruknął ciche „dobra” i opuścił salę. Odwróciłam się na lewy bok do ściany i próbowałam zasnąć. Bardzo często tak robiłam z prostej przyczyny: chciałam przespać ból.
*
Obudziła mnie pielęgniarka w celu podania jakiś leków. Gdy tylko zauważyłam jak jej sylwetka się oddala, odpięłam wenflon i niczym ninja poszłam do toalety w celu załatwienia potrzeby fizjologicznej. Wychodząc zauważyłam na korytarzu chłopców. Poczułam mocne ukucie w sercu. Dlaczego ja ich tak traktuje, jak oni się martwią? Nie długo myśląc, ruszyłam w ich kierunku.
- Chanel? – pobiegł do mnie Niall.
- Nialler – przytuliłam go z całej siły.
- Tak się martwiłem, znaczy martwiliśmy - poprawił się.
 - Chłopcy, bo ja od dawna coś ukrywam – przetarłam swoje oczy czując jak robią się mokre.
 - Co masz na myśli? - zapytał Liam.
- Ja choruję – powiedziałam na jednym wdechu.
- Ale za dwa dni wyzdrowiejesz i pójdziesz z nami do cyrku? – zapytał Niall.
- Ja-ja nie wiem czy do żyje – powiedziałam, a wszyscy automatycznie spuścili wzrok.
- Co to znaczy? – zapytał zmartwiony Louis.
- Zayn - zaczęłam spoglądając na mulata. - Pamiętasz jak zapytałeś mnie dlaczego przestałam tańczyć? - pokiwał twierdząco głową. -To dlatego, że zachorowałam  - tu zrobiłam pauzę - na białaczkę, a na dzień dzisiejszy choroba się nawróciła - zapanowała między nami cisza. Jeszcze większym zszokowaniem było to, że Zayn tak po prostu wyszedł. Zostawił mnie samą. Zawiodłam się na nim.
- Chanel, nie martw się! My poddamy się badaniu, na pewno któryś z nas może być dawcą – powiedział Louis, po czym mocno mnie przytulił.
- Lou ma racje, a tym czasem trzeba coś wymyśleć – przemówił Niall, a ja odkleiłam się od bruneta i podeszłam do blondynka.
- Co masz na myśli? – zapytałam, a on wskazał palcem na okno. Żółwim krokiem podeszłam do okna i myślałam, że padnę. Zayn rozmawiający z dziennikarzami. Co on wymyślił? Bez zastanowienia ruszyłam w kierunku windy. Po raz pierwszy w życiu szczęście było po mojej stornie, bo  udało mi się wejść do niej zanim została zamknięta. Chłopcy zdezorientowani zaczęli krzyczeć, że mam wracać, ale ja ich nie słuchałam. Gdy winda zatrzymała się na parterze niczym torpeda wybiegłam z niej i zaczęłam kierować się w stronę drzwi wyjściowych/wejściowych. Liczyła się każda sekunda. Przekroczyłam próg drzwi frontowych i fala zimnego powietrza uderzyła moje rozgrzane ciało. Krople deszczu zaczęły spływać po mojej bladej cerze i lichych włosach. Przed szpitalem było strasznie dużo samochodów z paparazzi. Ciekawe dlaczego? Przecież One Direction tu jest – powiedział ten wredny głos. No niby tak. Są tu chłopcy, ale kto, skąd oni to wiedzą?
- Chanel, Chanel wracaj tu! 0, usłyszałam przejęty głos Liama i jak na zawołanie zaczęłam biec w drugą stronę, rzecz jasna. Próbowałam przeciskać się przez tych wszystkich ludzi, którzy próbowali za wszelki sposób wejść do środka i zrobić głupie zdjęcie. Nagle mnie olśniło!
- Jej! Czy to nie jest Liam z One Direction? - krzyknęłam i momentalnie wszyscy tu zebrani ruszyli w stronę biednego Liama. Liam chyba nie ma szans na uratowanie jego życia - zażartowałam sobie i wzrokiem zaczęłam szukać Zayna. Stał tam i rozmawiał z jakąś dziennikarką. Nie mogąc zapanować nad swoją złością ruszyłam w ich kierunku i tak po prostu uderzyłam go z liścia.
W ogóle nie wiedziałam co mną kieruje. Byłam tak zła, ale o co? O to że wybiegł? Przecież ci na nim nie zależy – przeleciała mi taka myśl przez głowę. Nie. Nie przez to, że wybiegł tylko o to, że rozmawia z dziennikarzami o mnie. Zayn złapał się za czerwony ślad na policzku. Otaczający nas ludzie jak na zawołanie  uciszyli się, aby przysłuchać się naszej rozmowie.
- Dlaczego go uderzyłaś? – zapytała reporterka.
- Zayn, co jej mówiłeś? – zignorował moje pytanie.
- No odpowiedz, o czym z nią rozmawiałeś! – krzyknęłam, gdy milczał. „Milczenie jest jeszcze gorsze niż wyzywanie od suk i dziwek” przypomniały mi się słowa mamy.
- Zayn prosił ludzi, aby częściej chodzili na badania, a ty kim jesteś? Nową dziewczyną Zayna? - zaczęła zadawać pytania.
- Ja-ja prz-epraszam – zacząłem się jąkać widząc wielki żal, zdenerwowanie, zażenowanie malowane na twarzy mulata.
- Garry filmujesz to? – zapytała reporterka swojego kamerzystę, którego wcześniej nie zauważyłam. Fakt ja nawet nie zauważyłam, że wszyscy gapią się to na mnie, to na Zayna i czekają na jakąkolwiek odpowiedź co się stało i dlaczego go spoliczkowałam. Sorry, ale ja im nie powiem. Po co w ogóle ja tu przyszłam? BO co na nim zależy? – odezwało się echo w mojej głowie. Czy to możliwe, że mi na nim zależy? Ale ja go nie kocham, chyba. Momentalnie spuściłam wzrok na swoje gołe stopy. Z tej całej gwary usłyszałam jak ktoś mnie woła. Delikatnie  odwróciłam się za siebie  i ujrzałam Harrego, który tak po prostu podszedł do mnie, chwycił wokół tali, po czym krzyknął coś w stylu „Wypierdalajcie stąd. Nam możecie niszczyć życie, ale nie jej!” I ze mną na rękach zaczął kierować się w stronę jego czarnego Proshe.


Z perspektywy Harrego

Gdy wyszedłem z sali Chanel jej ojciec zmierzył mnie morderczym wzrokiem. Szczerzę  to mam to w dupie, ale smutno mi się zrobiło, gdy Chanel kazała mi wyjść, ale jednak uszanowałem jej decyzje i bez większych sprzeciwów wyszedłem z tego pomieszczenia. Po drodze spotkałem jeszcze chłopaków, którzy podobnie jak Brown zmierzyli mnie tylko wzrokiem. Zrobiłem to samo i wyszedłem ze szpitalu w celu zapalenia. Niestety frontowe drzwi były tak oblegane paparazzi, że zmuszony byłem wyjść awaryjnymi. Czy oni powariowali? Dosyć, że dziewczyna leży w szpitalu i ma białaczkę to jeszcze ją nachodzą. Ugggh ten temat zostawię w spokoju, bo i tak nie widzę najmniejszego sensu, aby dalej o tym myśleć. Gdy poszukałem w tylniej kieszeni w końcu tą pieprzoną zapalniczkę podpaliłem papierosa
Odkąd Brown jest w szpitalu o niczym innym nie myślę, jak  tylko o niej i czy mógłbym zostać dawcą szpiku. Tak bardzo chciałbym uratować jej życie.
– Stary, co ty pierdolisz? Zachowujesz się jak baba -  odezwał się ten  wredny głosik w głowie. To prawda nie chciałbym, aby mojej małej księżniczce się coś stało, a myśli  o tym, że może umrzeć zaraz odpędzam. Ona nie może! Ona będzie żyć!
Gdy miałem gasić fajkę zauważyłem dobrze znaną mi sylwetkę, która ucieka ze szpitala. Na sam widok na mojej twarzy pojawił się uśmiech, to było takie dzikie jak z jakiegoś filmu o tych osobach co z psychiatryka  uciekają. Wracając do tematu; od razu rozpoznałem ,że jest to Chanel. Ten jej specyficzny bieg jest tak bardzo rozpoznawalny, że niemalże zaraz ruszyłem za nią.
Gdy byłem już na tyle blisko, aby ją dotknąć jakiś gościu mnie popchnął tak, że upadłem na pośladek. Zdenerwowany gwałtownie wstałem i zabrałem za mach po czym wycelowałem w jego nos. Harrego Stylesa się nie popycha kurwa! Gdy w końcu  znalazłem ją zauważyłem, że policzkuje Zayna,  a takiej sytuacji się nie przerywa, bo widocznie miała powód, aby to zrobić, ale z drugiej strony  to zawsze ja byłem tym złym, a  Zayn  aniołkiem i ideałem  typem chłopca.
Widząc minę mulata no normalnie myślałem, że padnę tam na pysk i nie wstanę. On zdezorientowany chwycił swój czerwony  policzek. Nie powiem bardzo zabawna akcja, ale gdy zaważyłem minę Chanel, która była  taka bezbronna, przerażona  i do tego ta głupia suka, która zadawała jej te pojebane pytania, postanowiłem wkroczyć do akcji.  Na początek krzyknąłem jej imię, a gdy się odwróciła posłałem jej firmowy uśmiech i objąłem ją w tali. Jak najdelikatniej ułożyłem ją na swoich ramionach . Co mnie bardzo zdziwiło to to, że Chanel  przytuliła się mocniej do mojego klatki.
 Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz spowodowany jej delikatnymi ruchami.
Razem z Brown poszedłem do mojego auta. Otwarłem przednie drzwi i ułożyłem brunetkę na siedzeniu, zapiąłem ją w pas, a sam jak najszybciej zająłem miejsce kierowcy.
Tak właściwie nie wiedziałem gdzie jedziemy, chyba przed siebie...

Z perspektywy Chanel

Między nami zapadła pogrzebowa cisza. Mój wzrok automatycznie powędrował na moje blade dłonie. To chyba była najbardziej szalona akcja w moim życiu. Nadal nie dowierzam co się przed chwilą stało, ani jakie będę tego konsekwencje. Moje przemyślenia przerwał telefon Harrego. Dzwonił jeden, drugi, trzeci raz aż w końcu nie wytrzymałam.
- Dzwonili chłopcy? – te zdanie było zupełnie sprzeczne z moimi myślami, ale chyba oni byliby ostatnimi osobami, z którymi  chciałby rozmawiać.
- Tak – jego głos był taki inny. Ostatnio tak mówił jak byliśmy w  budce telefonicznej.
Już więcej o nic nie pytałam, chociaż tak bardzo interesowało mnie to gdzie jedziemy.
Będę cierpliwa - powiedziałam w myślach patrząc przez okno. Droga była tak ponura jak z jakiegoś horroru. Nie chcąc na to patrzeć oparłam łokieć o ramę i ułożyłam głowę na pas, w którym byłam  zapięta. Zamknęłam oczy.

*
Obudziłam się, gdy ktoś chciał mnie podnieść. Oczywiście tą osobą był Harry i jak zobaczył, że nie śpię delikatnie się uśmiechnął.
- Co się tak szczerzysz? – zapytałam. Byłam zła, ale jednocześnie wdzięczna za pomoc w ucieczce.
Mina bruneta automatyczne zbladła i postawił mnie na ziemię, zaczął chodzić w kółko ciągnąc przy tym swoją grzywkę. Chyba go zdenerwowałam – przeleciała po mojej głowie taka myśl. Automatycznie spuściłam  wzrok na swoje zmarznięte stopy. Było mi zimno, do tego cała się trzęsłam, ale co ja miałam zrobić? Podejść do Harrego i może go jeszcze przeprosić? Niby za co?
Przecież nic nie zrobiłam. Kurde nie będę tu stać i się gapić jak jakaś idiotka.
Niepewnie podniosłam wzrok do góry i ujrzałam Harrego. Serce to dawno mi uciekło.
- O co ci chodzi? – zapytał  szorstko stając tak blisko, że moja klatka piersiowa stykała się z jego torsem.
- Oo-nic- wyszeptałam i czując, że  się zaraz rozpłaczę zacisnęłam pięść tak, że czułam jak moje paznokcie wręcz wbijają się w skórę.
- Chodź – pociągnął mnie za moją lodowatą dłoń i ruszyliśmy w kierunku jakiegoś domu.
Harry bez pukania otworzył drzwi i wszedł do środka nie puszczając mojej ręki.
- Gemma! – zaczął się wydzierać, a ja niepewnie zaczęłam rozglądać się po pokoju. Mój wzrok przykuły drzwi od balkonu, które idealnie łączyły się ze stylem tego pokoju. Powiem tak - ta Gemma ma gust. 


- Gemm! - zdenerwowany Harold razem ze mną ruszył w kierunku owego tarasu. Gdy przekroczyliśmy próg drzwi moim oczom ukazał się przepiękny ogród.
- Harry? – usłyszałam i razem z brunetem skierowaliśmy się do dobiegającego zza krzaków damskiego głosu.
- O, tu jesteś! – powiedział z ironią Harry do blondynki. Nie rozumiem jak można być aż tak bardzo idealnym? Powinno zakazać się bycia tak ładnym. Coś czuję, że im dużej tu będę, tym wyjadę stąd z jeszcze większymi kompleksami niż wcześniej miałam. Harry chyba zapomniał o mnie, bo puścił moją dłoń i niemal natychmiast ruszył do owej dziewczyny i zrobili misiaka. Awww wymsknęło mi się, bo to było naprawdę urocze.
Harry nic nie mówił, że ma dziewczynę. W ogóle po co mnie do niej przywiózł? Pewnie jestem ostatnią  osobą, którą ona chciałaby poznać. No,  bo po co jej konkurencja i tak nie widzi swojego chłopaka przez dosyć duży okres czasu.
- Ekhem – zakaszlałam, bo sytuacja była bynajmniej bardzo krępująca. Harry jak na zawołanie odkleił się od Blondii przy czym  szepnął jej coś na ucho, a ona się uśmiechnęła. Mam się bać?
Jaka siara.
- Cześć, jestem Gemma – uśmiechnęła się. Jej ona ma dołeczki!
- Chanel, miło mi – uśmiechnęłam się szczerze. Chociaż to mi pozostało, bo chyba pierwszego dobrego wrażenia nie zrobiłam tym bardziej, że wyglądam jakbym uciekła z psychiatryka.
- Mi również – odwzajemniła uśmiech.
- To, dziewczyny, ja zaraz wracam – powiedział Harry i już go nie było. No świetnie. Wiedziałam, że mnie zostawi! No wiedziałam! Tylko o czym ja mam gadać z nią? O paznokciach?
- Hmm… może chodź, dam ci coś do ubrania – oznajmiła uroczo spoglądając na moje ręce, gdzie pojawiła się gęsia skórka.
- Naprawdę? Mogłabyś? – zapytałam, ona pokiwała głową na tak i chwyciła mój nadgarstek.
- Moje rzeczy będę ci troszkę za duże, bo jesteś strasznie chuda – powiedziała, gdy znaleźliśmy się w jej pokoju, a raczej garderobie.
- Co ty gadasz? Będą idealne, przecież jesteś szczupła – nawet nie wiem kiedy to powiedziałam.
- Hah dobre kochana – powiedziała wyciągając z szafy sweter i legginsy.
- Swoją drogą, to nie tak chciałam wyglądać - wskazałam ręką na mój tymczasowy strój.
- Kochanie, nic się nie przejmuj. Harry powiedział mi, że uciekłaś ze szpitala. Pierwsze drzwi na lewo - jest łazienka przebierz się, a ja zaraz poszukam ci jakiś trampek – puściła mi oczko i zniknęłam za dębowymi drzwiami. Niepewnie podeszłam do szafki i chwyciłam ubrania w prawą dłoń, po czym według wskazówek blondynki zaczęłam kierować się do łazienki. Już miałam otwierać drzwi, ale usłyszałam krzyk.
- Chanel, jaki masz numer buta?
- Siódemkę (numer 40 w Polsce) – odkrzyknęłam i weszłam w głąb łazienki. Ona również idealnie była dopasowana do wystroju.
Położyłam ubrania na krzesełko obok wanny i odkręciłam wodę. W tym czasie kiedy czekałam  aż temperatura wody będzie odpowiednia szybko zrzuciłam z siebie szpitalną pidżamę. Gdy opuszkami palców sprawdziłam czy jest ona idealna, weszłam do wanny. Ciekawe co robi mój tata?  Z tego całego zamieszania zapomniałam o nim i o tym, że on na pewno umiera ze strachu.
Co ja zrobiłam? A co jeśli mój stan się pogorszy? Przecież lekarz jasno powiedział, że potrzebny będzie przeszczep. Za pewnie konsekwencją tej całej ucieczki będzie moja śmierć.
Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi.
- Chanel, to ja Harry – pff no i co z tego co on myśli, że jeśli powie, że to on, to ja go tu wpuszczę? No chyba nie. Niemalże natychmiast podniosłam się i owinęłam kremowym ręcznikiem.
- Chanel?! – krzyknął Harry, a ja otworzyłam mu drzwi. Brunet zmierzył mnie wzrokiem i zamruczał pod nosem, na co dostał moje zabójcze spojrzenie.
- Hmm… księżniczko nawet nie wiesz jak seksownie wyglądasz – zaczął opuszkami palców gładzić moje odkryte ramię.
- Czego chcesz? – zapytałam chłodno, spychając jego dłoń.
- Oto twoje trampki – odparł i odwracając się na pięcie wyszedł z łazienki.
Jakie to było dziwne – powiedziałam sama so siebie i zaczęłam się ubierać {klik}}
Gdy byłam gotowa ostatni raz spojrzałam w lustro. Wyglądałam strasznie. Normalnie zombie. Może powinnam wrócić do szpitala? Muszę o tym pogadać z Harrym.
Wychodząc z łazienki nie wiedziałam gdzie mam iść, więc po schodach zeszłam na dół.
Będąc na ostatnim schodzie usłyszałam rozmowę Harrego i Gemmy.
- Harry, ale jeśli ona potrzebuje dawcy to nie możesz jej tu przetrzymywać, ona w każdej chwili może umrzeć – usłyszałam głos blondynki, a  moje serce w szybkim tępię  znalazło się w gardle. Ona ma racje.
- Myślisz, że o tym nie wiem? Ale ona nie chce ze mną rozmawiać, zlewa mnie. Widzi we mnie wroga – odparł załamany brunet.
- Musisz postawić sobie pytanie czy zależy ci na niej.
- Ja  tylko jej współczuje. Nic więcej – powiedział, a ja poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Baaa daaa bumm 
Jest o wiele ,wiele wcześniej chociaż brakowało 3 komentarzy. :'(
Powinniście wiedzieć ,że zbliżamy się do końca :< 
Jeszcze będą dwa rozdziały i END ! Ale o tym później .
Rozdział dłuuuugi.

15 komentarzy= NEXT ♥♥
Love u. xx

25 komentarzy:

  1. Jak to dwa rozdziały do końca?! Przecież to niemożliwe. :(
    Rozdział bardzo ciekawy no i oczywiście dłuuugi ;)
    Pozdrawiam! ;33

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak szybko koniec? Smutam się..... Mam nadzieję że ona przeżyję bo osobiście wolę szczęśliwe zakończenia... :) świetnie piszesz! No i czekam na next oczywiście!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jacie ! Znalazlam Twojego bloga dzisiaj i jak zaczelam czytac tak przeczytalam wszystkie rozdzialy i sa cudowne :) opowiadanie jest inne niz jakiekolwiek, ktore do tej pory czytalam :D
    Dobra teraz cos o tym rozdziale :)
    Nie mam slow by go opisac naprawde ! Tak bardzo chce by Zayn i Chanel byli razem oboje slodko sie zachowuja *.* Nie no Harold powala na lopatki swoim zachowaniem ! Niech sie ogarnie, bo go znajde i przywale choc nie bedzie wiedzial za co xd czekam nn, zycze weny i pozdrawiam :*

    Ps. Jeszcze dwa rozdzialy ?s muutam :c

    Moze masz ochote cos poczytac ? Zapraszam do mnie :)

    http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały! Uwielbiam twojego bloga ! Czekam na następny :) Zasmuciłaś mnie informacją że zbliżamy się do końca, ale póki co cieszę się z tego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  5. Booże. Najlepszy rozdział Ever <333.!
    Niech ona polubi Harry'ego :D Moim zdaniem pasują do siebie. :)
    Kocham i z niecierpliwością czekam na nexta :D : **
    Pozdrawiam i życzę weny : * <3

    Zapraszam do mnie: http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały.
    A ta akcja z Harrym - udała ci się :)

    Nie mogę się doczekać nexta.
    Weny życzę i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział szkoda że za niedługo koniec ;< Ale czekam niecierpliwie na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na nn super rozdziały ;) blog tez ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo, rozdział świetny. Czekam na nn. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mega, mega. Dawaj nexta :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. super czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział:)
    Myślałam, że Harry zakochał się w Chanel,ale jego wypowiedź o tym nie świadczy, z drugiej strony może nie chcieć się do tego przyznać.
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę przyznać że cały rozdział był trochę nierealny. Ucieka ze szpitala? Bez butów, serio? Nie chcę cie hejtować ale dla mnie to wygląda tak nienaturalnie. Tak samo myśle o tej scenie z uderzeniem Malika. Chanel za dużo sobie myśli. Co do Harrego mam pozytywne uczucia. Niech się chłopak wreszcie przyzna że coś czuje do tej dziewczyny bo mnie krew zalewa jak oboje zaprzeczaja swoje uczucia. Tańca!!! Ja rządam więcej tańca, prosze. I nadal nie ogarniam jak tata Chanel był porwany i nagle jest sobie wolny w szpitalu. Byłabym wdzięczna gdybyś wyjaśniła. O tygodniowym braku przytomności nic nie mówie. Mimo wszystko rozdział ciekawy, opowiadanie wkręcające, a przeszłość bohaterki intrygująca. Aż mi się smutno robi gdy myśle że niedługo historia sie zakończy. Licze na część 2.
    Mam nadzieje że nikogo nie uraziłam moimi uwagami. Tak to ze mną jest że zawsze się do czegoś przyczepie. Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    opowiadaniazuberry.blogspot.com
    PS przepraszam za bledy, pisze z telefonu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadam na twoje uwagi =-)
      Wystarczy tylko troszkę pomyśleć ♥
      -Uciekła bez butów bo nie miała czasu ich ubrać ,to była spontaniczna decyzja ,
      -Chanel jest pod dużym wpływem leków dlatego nie za bardzo wiedziała co robi .
      -Dlatego była nie przytomna przez tydzień bo to właśnie w nim ojciec Chanel pogodził się z Harrym dla dobra zdrowia Chanel .


      Przepraszam wydawało mi się to oczywiste :'( . Dziękuję za twoje uwagi one dały mi dobrego kopa w dupę i następne dwa rozdziały może będą bardziej realne , albo bardziej zrozumiałe :)
      A no tak i właśnie te dwa ostanie rozdziały będą decydujące =-)

      Jasne chętnie przeczytam twoje opowiadanie ♥♥
      Obawiam się ,że nie będzie drugiej części :'(

      Love ♥♥ xx

      Usuń
    2. To pisze ja. Ta z góry. Teraz już na komputerze.
      Nie brałam pod uwagę myśli że była pod wpływem leków no, ale na świecie istnieja takie niemroty. Bardzo licze na kontynuacje opowiadania albo na chociaż jakieś nowe :c
      Boje się myśli że Chanel umrze na końcu więc proszę bardzo grzecznie byś mi zaprzeczyła!!!! To na tyle. Spodziewaj się moich uwag pod kolejnymi rozdziałami. Mam nadzieje że będę mogła pisać tylko same pozytywne uwagi. POzdrawiam i życzę weny

      Usuń
    3. Haha okey . Obiecuje postaram się !
      Będzie nowe opowiadanie . Myślę ,że bardziej ciekawże =-D
      Nie zdradzę końca . To będzie niespodzianka ♥♥
      xx

      Usuń
  14. Jak to jeszcze 2 rozdziały i koniec. To nie może być ;( a co do rozdziału to jest świetny ;) czekam na następny;D olkaa

    OdpowiedzUsuń
  15. Co?!?! Jeszcze 2 rozdziały i koniec robię chwilowego focha.Mam nadzieję żę założysz nowego bloga.Super rozdział! no i jak chcesz to wejdź na mojego bloga nie ma prologu ale jak chcesz to wejdź będzie mi bardzo miło oto adresior
    www.possible-with-1d.blogspot.com i też mam drugiego bloga www.mash-up-godny-posluchania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekam na nexta z nie cierpliwością!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. boski rozdział nie moge do czekać sie nastepnego <3 czemu jeszcze tylko dwa :( nie możesz jakoś rozwinąć akcji czy coś plosseeee Kaja

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaczęłam dziś czytać. I doszłam tutaj! GENIALNE <3 kocham i wgl. Ale prosze niech cię nie kończy! Wierze ze jeśli napisałaś coś takiego to na pewno bd miała pomysl co dalej c: nie kończ!!!! Wspaniale piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie zaczęłam go czytać i zostało mi jeszcze parę rozdziałów ale uważam że blog jest świetny , przyjemny dla oczu :)

    OdpowiedzUsuń