London, 06.01.2013
Dom
Odkąd tylko wstałam moje myśli kręcą się
wokół Stylesa. Dlaczego zniknął? Dlaczego mnie zostawił? Te pytania wciąż
zostawały bez odpowiedzi.
- Chanel ja jadę do pracy – powiedział
uśmiechnięty tata. Zastanawiało mnie, dlaczego jest taki wesoły. Przecież mogą
przegrać sprawę.
- Co pan taki szczęśliwy? - uprzedziła mnie Emma.
Czy ona czyta mi w myślach?
- Paul do mnie dzwonił i powiedział, że Harry
zjawił się dziś rano w ich willi - odpowiedział z jeszcze większym bananem na
twarzy. Na co ja się zaśmiałam. Jednak mnie posłuchał!
- To świetnie, powodzenia – przytuliłam go i
dałam kopniaka w tyłek. Zawsze tak
robimy.
Gdy ojciec w końcu poszedł, ja postanowiłam
iść się ubrać. Po raz pierwszy od tygodni wstałam wcześniej niż o 12 w południe.
Coś ze mną nie tak.
- Emm widziałaś gdzieś moje spodnie? –
krzyknęłam w garderobie wywalając całą szafę.
- Słońce, po prawej od okna – zaśmiała się. Odwróciłam
się na pięcie i podeszłam do okna popatrzyłam w prawo i faktycznie tam były.
- Jestem idiotą – pacnęłam się otwartą ręką w
czoło.
Chwyciłam rzeczy i razem z nimi poszłam do
łazienki. Nałożyłam delikatny makijaż i
założyłam wcześniej przygotowany zestaw
ubrań. {klik}
Gdy skończyłam zakładanie spodni strasznie
zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o umywalkę i głęboko oddychałam. Po chwili
przestało. To dlatego, że jestem głodna – uspakajałam się. Zeszłam na dół do
kuchni, gdzie krzątała się Emma.
- Co zrobić
panience na śniadanie? – zapytała.
- Mam ręce – uśmiechnęłam się i podeszłam do
lodówki, wyjęłam z niej jogurt, a z szafki łyżeczkę.
Ostatni raz spojrzałam na staruszkę i poszłam
do góry, do mojego pokoju w celu dokończenia
pracy semestralnej, ponieważ przez
ostatnie dni w ogóle nie miałam do tego głowy.
Podeszłam do biurka i usiadłam na obrotowym krześle.
Otwarłam laptopa, a gdy skończyłam jeść
jogurt zabrałam się za pisanie.
*
Po
trzech potwornie długich godzinach
skończyłam pisanie. Teraz pozostało jedno „ALE „. Musiałam iść na uczelnie i osobiście wręczyć to pani
profesor. Na samą myśl, że pojawię się w
tej szkole mam ochotę płakać. Tyle osób mnie tam zraniło, spieprzyło moją
psychikę. Niechętnie wstałam z krzesła i skierowałam się do wyjścia.
Uczelnia
Pchnęłam ciężkie metalowe drzwi i niepewnym
krokiem weszłam w głąb pomieszczenia.
Na całe szczęście trwała lekcja i nikogo nie
zastałam na korytarzu. Rany pamiętam jak tu chodziłam, każde przerwy, chowanie
się przed nauczycielami, dyżury szkolne. O kurde dyżury – nerwowo odwróciłam się w prawo i
zobaczyłam dwóch uczniów patrzących prosto na mnie.
- Ty to jest ta suka! – krzyknął jeden z
nich. Wiedziałam, że mnie rozpoznał, więc ruszyłam w stronę drzwi od sekretariatu. Delikatnie
zapukałam i gdy usłyszałam „Proszę”, weszłam.
- Dzień dobry – powiedziałam, a siedząca
przed papierami pani Smitch uniosła na
mnie wzrok.
- O Chanel, co cię do mnie sprowadza? –
zapytała.
- Czy zastałam panią West? – odpowiedziałam niepewnie, ponieważ to jedna z
najgroźniejszych nauczycielek w szkole.
- Teraz prowadzi lekcję – tego właśnie się
obawiałam. Na mojej twarzy wkradł się lekki grymas, co nie uszło uwadze
sekretarki.
- Co masz taka minę? – zaciekawiła się.
- Bo ja nie bardzo mogę poczekać – no
musiałam skłamać. Nie chcę wyjść z gabinetu i czekać w poczekalni, gdzie są ci
chłopacy.
- Wiesz co, za 2 minuty kończy się lekcja,
poczekaj sobie w poczekalni – no i pięknie. Przełknęłam głośno ślinę i wyszłam.
Spojrzałam w prawo – czysto.
-Uf - przetarłam ręką czoło, na którym
pojawił się pot.
-
Brown – powiedział ten bardzo znany mi głos. Przestraszona spojrzałam w
prawo i zobaczyłam jego, zmorę moich szkolnych lat.
-
Jay – powiedziałam cicho.
-
Nadal masz perukę – pociągnął mnie za włosy, na co ja wydałam z siebie cichy
jęk.
-
Odwal się – nawet nie wiem kiedy to wypowiedziałam. Przecież dobrze wiedziałam,
że nie lubi sprzeciwu.
-
Niby dlaczego, bo twój tatuś sprawę mi wytoczy? – zaśmiał się. Coś długo te dwie
minuty mijają – odezwał się mój wewnętrzny głos.
-
Chyba masz ich dosyć dużo – co ja wyprawiam. Zaraz zawoła kolegów i mnie pobiją. Boże, co ja gadam?! Od razu, tu i teraz się na mnie rzuci i zabije.
-
Uuu ostro – podszedł bliżej, a ja nerwowo przygryzłam dolna wargę i spojrzałam
na swoje czarne vansy. Panowała między
nami cisza, a ja w duchu modliłam się, abym z tej sytuacji wyszła cała i zdrowa.
Moje kłócenie się w myślach przerwał tak długo wyczekiwany dzwonek.
-
Jeszcze się zobaczymy! – krzyknął Jay,
gdy go wyminęłam. Ta, jasne, ciekawe gdzie? -
odezwał się mój wredny głosik w
głowie.
*
Rozmowa
-
Tak, słucham ? – zabrzmiał niski, ale stanowczy głos mojego ojczulka.
-
Cześć, tato.
-O
Chanel, jak tam twoja praca semestralna?
-
N..o wiesz, ale be.. będziesz na mn..ie zły – jąkałam się.
-
Oj córeczko, przecież nic się nie stało, poprawisz – zaczął mnie pocieszać.
-
Ale… - przerwał mi.
-
Żadne „ale” jesteś mądra, inteligenta i do tego piękna.
-
Tato, ale ja dostałam pięć! – krzyknęłam uradowana, a po drugiej stronie
zapadła cisza. - Halo, tato? – zapytałam, ale nie odpowiadał, więc i ja zamilczałam.
-
Musicie przegrać – usłyszałam jakiś głos w słuchawce, ale on nie należał do
mojego taty. Nie czekając długo wcisnęłam czerwoną słuchawkę i pobiegłam na
przystanek autobusowy.
Gdy
tam doszłam , zaraz zaczęłam ilustrować
rozkład jazy, który był przyklejony
taśmą na jedną ze ścian budki. Co?! Dopiero za pół godziny? Grr i w
takich momentach żałuję, że nie chciałam od taty własnego samochodu.
- Co ja teraz zrobię? –
zapytałam sama siebie chodząc w kółko. Może zadzwonię do Zayna? Nie, to głupi
pomysł, przecież oni pewnie są na sali rozpraw – pacnęłam się otwartą ręką w
czoło, ale możesz napisać sms’a – odezwał się ten pewny siebie głos w mojej
głowie. W sumie co mi szkodzi spróbować? Wyjęłam telefon i napisałam sms do
Zayna
Przeczytałam i schowałam telefon to
torebki. Trochę sobie poczekam no, bo przecież mój tata wpadł na taki genialny
pomysł zapisania mnie do prywatnej szkoły na obrzeżach Londynu.
*
Po 15 minutach zobaczyłam czarne Lamborghini,
a w środku dostrzegłam twarz Louisa.
Gdy podjechał bliżej, uchylił okno.
- Czy podwieźć gdzieś panią? - puścił
mi oczko, a ja z uśmiechem na twarzy otwarłam drzwi od przedniego siedzenia.
- Tak, proszę na Oxford Street.
- Tak jest, szefowo – zasalutował jak
harcerz i ruszył.
Całą drogę się śmialiśmy i
wygłupialiśmy, Lou okazał się naprawdę fajnym chłopakiem.
Nasz wesoły humor popsuł telefon od Paula, z którego dowiedzieliśmy się, że mój
ojciec zniknął.
-
Jak to?! – krzyknęłam zaskoczona i za chwilę przypomniała mi się sytuacja sprzed szkoły.
-
Ale to nie wszystko, Harrego też nie ma – dopowiedział Louis, a ja czułam się
jeszcze gorzej niż wcześniej. Jak to go nie ma? Miał się pojawić.
-
Louis, daleko jeszcze? – zapytałam zniecierpliwiona.
-
Nie, jeszcze troszkę – spojrzał na mnie.
-Tak
w ogóle dziękuję, że po mnie przyjechałeś – uśmiechnęłam się delikatnie.
-
Nie ma sprawy, to przyjemność – również się uśmiechnął. Dalej jechaliśmy już w
ciszy.
Gdy
znaleźliśmy się przed sądem ujrzałam Nialla, Zayna, Liama i Paula siedzących na
ławeczce przed budynkiem. Gdy nas ujrzeli natychmiast się zerwali się i ruszyli w naszym kierunku.
-
Dzień dobry – przywitałam się z Paulem.
-
Cześć, Chanel – odpowiedział i poszedł razem z Louisem do auta.
- Chanel – rzucił się na
mnie Niall, a Zayn stojący za nim mi pomachał.
-
Cześć, chłopcy – przywiałam się ze wszystkimi i weszłam do sądu. Chłopacy troszkę zdziwieni poszli za mną.
-
W jakiej sali mieliście mieć rozprawę? – zapytałam idąc przez długi, szeroki
korytarz.
- Eee chyba 41 – powiedział
Niall, a ja skręciłam w prawo i ujrzałam niską blondynkę, a za nią mężczyznę.
Raczej był to jej tata. Gdy podeszłam
bliżej i ujrzałam jej twarz, to po prostu mnie zamurowało
-
Mandy? – mój głos był taki jakiś inny.
Cichy?
-
Chanel? – zapytała, a ja niepewnie zrobiłam krok w tył i nie czekając na dalszy
rozwój akcji odwróciłam się na pięcie i
z zaciśniętymi zębami wybiegłam z
budynku. Nie interesował mnie fakt, że chłopcy biegli za mną, a tak poza
tym po sądzie się nie biega. Po prostu chciałam jak najszybciej znaleźć się w
domu , w moi pokoju i ukryć się przed światem.
Biegłam
dosyć szybko, chyba za szybko, bo po paru minutach zrobiło mi się tak słabo, że
musiałam się zatrzymać.
-Wszystko w porządku? – dobiegł do moich uszu jakiś
głos. Zdziwiona podniosłam wzrok do góry. Ujrzałam kobietę w średnim wieku.
Zdziwiło mnie to, bo przecież ludzie są tu tak zabiegani, że nie przejmują się
nikim, poza czubkiem własnego nosa.
-
Tak, tak – ledwo co wydusiłam, bo poczułam mocne ukucie w brzuchu.
-
Proszę pani, może zadzwonię po pogotowie? – zapytała kładąc delikatnie rękę na
moim kręgosłupie.
-
Nie ,już dobrze i żadna tam pani; jestem Chanel – wyprostowałam się.
-
Chodź, odwiozę cię do domu – podała ku mnie swoją pomarszczoną dłoń, a ja nie pewnie
ją uścisnęłam i razem z blondynką ruszyliśmy w stronę parkingu.
Dom
Gdy
pani Maria odwiozła mnie pod sam dom, jak na kulturalną osobę, ładnie
podziękowałam i w biegu ruszyłam w kierunku
drzwi wejściowych. Zignorowałam Emmę, która zdziwiona zaczęła mnie wołać.
Po prostu liczyło się tylko moje łóżko.
W
końcu znalazłam się w moim królestwie. Rzuciłam
torebkę w kąt, a sama położyłam się na łóżko i nakryłam kołdrą po sam
czubek głowy.
Myślałam,
że temat Mandy w moim życiu jest już
zamknięty. Przecież miała wyjechać i
nigdy nie wrócić, a ja miałam być wreszcie szczęśliwa. Poczułam jak na mojej twarzy spływają słone łzy, których
tak nienawidziłam. Nie minęła chwila, a moja biała poduszka była cała wymazana
od tuszu.
Chanel,
idioto, nie będziesz płakać przez taką idiotkę – odezwał się ten pewniejszy
siebie głos w mojej głowie. No tak, dlaczego ja płacze? Nie dziwie się, że
Styles ją pobił. Sama też bym to zrobiła najchętniej tu i teraz przed rozprawą.
No właśnie rozprawa, tata, chłopaki?! O Boże!
Gwałtownie
wstałam z łóżka i szybkim krokiem
zeszłam ze schodów, wyszłam przez główne drzwi wejściowe.
-Tata
się nie pogniewa – powiedziałam wsiadając do jego auta.
Najpierw
pojechałam pod sąd, ale jak na złość nikogo nie było.
-
Inteligentna jesteś – zrobiłam facepalma.
*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~*
Hi ♥♥♥
Przepraszam , ale akurat rozdział miałam napisany już dawno , ale Rumun nie miał czasu go sprawdzić -_-
Więc przepraszam was z całego ♥ i proszę o wybaczenie . Chociaż ostatnio odnoszę wrażenie ,że nikt tu nie zagląda i wie wiem czy mam dalej pisać :-(
Za karę 15 komentarzy = NEXT !!!
Pozdrawiam myszki X-D
PS jeśli macie jakieś pytanie do mnie lub do bohatera zapraszam http://ask.fm/little__dweeb :-)
Super:D
OdpowiedzUsuńDodaj nn.
Cudo :*
OdpowiedzUsuńNie prawda że nikt tego nie czyta , tego się nie da nie czytać xD To jest genialne ! ^^ Po prostu nikomu sie nie chce komciać w sumie to mi też nie ale postanowiłam ci skomciać skoro za 15 rozdziałów kolejny ;p
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nn ;*
boze jestem zakochana w tym ff ♥ pisz dalej błagam! x
OdpowiedzUsuńCuudowny rozdział ♥ Bardzo mi się podoba jak i całe opowiadanie . Masz niesamowity talent dziewczyno !!! Życzę Ci weny i z niecierpliwością czekam na next.
OdpowiedzUsuńChciałbym cię zaprosić na mojego bloga . Mam nadzieję , że wyrazisz tam swoje zdanie , bo bardzo mi na tym zależy.
Nareszcie Louis!!!! Narazie nie za dużo ale wszystko po trochu :D
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudooowny ! : **
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie i bardzo ciekawie. Uwielbiam *.*
Zapraszam do siebie. : http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/
Masz u mnie dużego plusa za poprawnośc językową. Rzuca mnie po prostu jak czytam niektóre opowiadania i widzę ortografy pierwszego stopnia >.< U Ciebie nawet przecinki są w porządku, więc moja dusza się raduje :D Pisz dalej xxx
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie xx
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/
.
Tak jak obiecałam przeczytałam Twoje opowiadanie i bardzo mi się podoba. Czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Lubię Channel jako postać ale osobiście uważam że jej relacje z chłopakami są tak cholernie szybkie ...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Hejka! :)
OdpowiedzUsuńWpadłam na twojego bloga przez przypadek- poszukując ciekawych blogów do poczytania;D
Bardzo spodobał mi się juz sam jego wygląd ( SZablon masz BOSKI!) no i od razu wzięłam się za czytanie :)
No i ja szablon jest boski, tak samo ty świetnie piszesz! :)
Masz naprawdę wielki talent i potrafisz świetnie zaciekawić czytelnika! *.*
Zakochalam się w tym opowiadaniu, a ty i twój styl pisania- zwalasz z nóg! :)
Postać Channel- naprawdę polubiłam ją jako osobę;) W pewnych sprawach widzę w niej siebie, dzięki czemu jeszcze bardziej jestem ciekawa co wydarzy się dalej! :)
Nie mogę sie doczekać NN, calusi! <3
Zapraszam również do mnie;) Zalezy mi na twojej opinii;*
Obserwacja za obserwację? :)
http://new-life-new-me-one-direction.blogspot.com/
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy gdy weszłam na Twojego bloga, to przepiękny szablon. Nie wiem czy robiłaś go sama czy korzystałaś z pomocy kogoś doświadczonego, ale jest po prostu bajeczny! Żałuję, że na onecie nie ma możliwości tworzenia zaawansowanej grafiki;/
OdpowiedzUsuńA teraz co do opowiadania. Przeczytałam tylko tą jedną notkę, ale postaram się nadrobić i resztę. Twój styl pisania przypadł mi do gustu i cieszę się, że tu zajrzałam. Masz naprawdę ciekawy i oryginalny pomysł;) Z chęcią przeczytam następne notki.
Zapraszam również na mój blog. Też piszę opowiadanie i byłabym bardzo szczęśliwa gdybyś je przeczytała, bo chciałabym znać opinię. Może się spodoba:)
O
OdpowiedzUsuńG
OdpowiedzUsuń