czwartek, 12 września 2013

5. You still have the wig ?

London, 06.01.2013
Dom

Odkąd tylko wstałam moje myśli kręcą się wokół Stylesa. Dlaczego zniknął? Dlaczego mnie zostawił? Te pytania wciąż zostawały bez odpowiedzi.
- Chanel ja jadę do pracy – powiedział uśmiechnięty tata. Zastanawiało mnie, dlaczego jest taki wesoły. Przecież mogą przegrać sprawę.
- Co pan taki szczęśliwy? - uprzedziła mnie Emma. Czy ona czyta mi w myślach?
- Paul do mnie dzwonił i powiedział, że Harry zjawił się dziś rano w ich willi - odpowiedział z jeszcze większym bananem na twarzy. Na co ja się zaśmiałam. Jednak mnie posłuchał!
- To świetnie, powodzenia – przytuliłam go i dałam  kopniaka w tyłek. Zawsze tak robimy.
Gdy ojciec w końcu poszedł, ja postanowiłam iść się ubrać. Po raz pierwszy od tygodni wstałam wcześniej niż o 12 w południe. Coś ze mną nie tak.
- Emm widziałaś gdzieś moje spodnie? – krzyknęłam w garderobie wywalając całą szafę.
- Słońce, po prawej od okna – zaśmiała się. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do okna popatrzyłam w prawo i faktycznie tam były.
- Jestem idiotą – pacnęłam się otwartą ręką w czoło.
Chwyciłam rzeczy i razem z nimi poszłam do łazienki. Nałożyłam  delikatny makijaż i założyłam  wcześniej przygotowany zestaw ubrań. {klik}
Gdy skończyłam zakładanie spodni strasznie zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o umywalkę i głęboko oddychałam. Po chwili przestało. To dlatego, że jestem głodna – uspakajałam się. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie krzątała się Emma.
- Co zrobić  panience  na śniadanie? – zapytała.
- Mam ręce – uśmiechnęłam się i podeszłam do lodówki, wyjęłam z niej jogurt, a z szafki  łyżeczkę.
Ostatni raz spojrzałam na staruszkę i poszłam do góry, do mojego pokoju w celu  dokończenia pracy  semestralnej, ponieważ przez ostatnie dni w ogóle nie miałam do tego głowy.
laptopPodeszłam do biurka  i usiadłam na obrotowym krześle. Otwarłam  laptopa, a gdy skończyłam jeść jogurt zabrałam się za pisanie. 
*

Po trzech  potwornie długich godzinach skończyłam pisanie. Teraz pozostało jedno „ALE „. Musiałam   iść na uczelnie i osobiście wręczyć to pani profesor. Na samą myśl, że pojawię  się w tej szkole mam ochotę płakać. Tyle osób mnie tam zraniło, spieprzyło moją psychikę. Niechętnie wstałam z krzesła i skierowałam się do wyjścia. 

Uczelnia

Pchnęłam ciężkie metalowe drzwi i niepewnym krokiem weszłam w głąb pomieszczenia.
Na całe szczęście trwała lekcja i nikogo nie zastałam na korytarzu. Rany pamiętam jak tu chodziłam, każde przerwy, chowanie się przed nauczycielami, dyżury szkolne. O kurde  dyżury – nerwowo odwróciłam się w prawo i zobaczyłam dwóch uczniów patrzących prosto na mnie.
- Ty to jest ta suka! – krzyknął jeden z nich. Wiedziałam, że mnie rozpoznał, więc  ruszyłam w stronę drzwi od sekretariatu. Delikatnie zapukałam i gdy usłyszałam „Proszę”, weszłam.
- Dzień dobry – powiedziałam, a siedząca przed papierami pani Smitch uniosła  na mnie  wzrok.
- O Chanel, co cię do mnie sprowadza? – zapytała.
- Czy zastałam panią  West? – odpowiedziałam  niepewnie, ponieważ to jedna z najgroźniejszych nauczycielek w szkole.
- Teraz prowadzi lekcję – tego właśnie się obawiałam. Na mojej twarzy wkradł się lekki grymas, co nie uszło uwadze sekretarki.
- Co masz taka minę? – zaciekawiła się.
- Bo ja nie bardzo mogę poczekać – no musiałam skłamać. Nie chcę wyjść z gabinetu i czekać w poczekalni, gdzie są ci chłopacy.
- Wiesz co, za 2 minuty kończy się lekcja, poczekaj sobie w poczekalni – no i pięknie. Przełknęłam głośno ślinę i wyszłam. Spojrzałam w prawo – czysto.
-Uf - przetarłam ręką czoło, na którym pojawił się pot.
-  Brown – powiedział ten bardzo znany mi głos. Przestraszona spojrzałam w prawo i zobaczyłam jego, zmorę moich szkolnych lat.
- Jay  – powiedziałam cicho.
- Nadal masz perukę – pociągnął mnie za włosy, na co ja wydałam z siebie cichy jęk.
- Odwal się – nawet nie wiem kiedy to wypowiedziałam. Przecież dobrze wiedziałam, że nie lubi sprzeciwu.
- Niby dlaczego, bo twój tatuś  sprawę  mi wytoczy? – zaśmiał się. Coś długo te dwie minuty mijają – odezwał się mój wewnętrzny głos.
- Chyba masz ich dosyć dużo – co ja wyprawiam. Zaraz zawoła kolegów i mnie pobiją.  Boże, co ja gadam?!  Od razu, tu i teraz się na mnie  rzuci i zabije.
- Uuu ostro – podszedł bliżej, a ja nerwowo przygryzłam dolna wargę i spojrzałam na swoje  czarne vansy. Panowała między nami cisza, a ja w duchu modliłam się, abym z tej sytuacji wyszła cała i zdrowa. Moje kłócenie się w myślach przerwał tak długo wyczekiwany dzwonek.
- Jeszcze się zobaczymy! – krzyknął  Jay, gdy go wyminęłam. Ta, jasne, ciekawe gdzie? -  odezwał się mój wredny  głosik w głowie.

*
 Gdy opuściłam budynek  szkoły poczułam ulgę.   Z jednej strony żałuję, że tam poszłam, a z drugiej cieszę się, ponieważ dostałam piątkę. Fuck yeah! – jednak nie jestem aż taka głupia, zaśmiałam się z własnej głupoty i wyciągnęłam z mojej torebki białego iPhona, po czym wykręciłam numer do taty.

Rozmowa
- Tak, słucham ? – zabrzmiał niski, ale stanowczy głos mojego ojczulka.
- Cześć, tato.
-O Chanel, jak tam twoja  praca semestralna?
- N..o wiesz, ale be.. będziesz na mn..ie zły – jąkałam się.
- Oj córeczko, przecież nic się nie stało, poprawisz – zaczął mnie pocieszać.
- Ale… - przerwał mi.
- Żadne „ale” jesteś mądra, inteligenta i do tego piękna.
- Tato, ale ja dostałam pięć! – krzyknęłam uradowana, a po drugiej stronie zapadła cisza. - Halo, tato? – zapytałam, ale nie odpowiadał, więc i ja zamilczałam.
- Musicie przegrać – usłyszałam jakiś głos w słuchawce, ale on nie należał do mojego taty. Nie czekając długo wcisnęłam czerwoną słuchawkę i pobiegłam na przystanek autobusowy.
Gdy tam doszłam , zaraz zaczęłam  ilustrować rozkład jazy, który był przyklejony  taśmą na jedną ze ścian budki. Co?! Dopiero za pół godziny? Grr i w takich momentach żałuję, że nie chciałam od taty własnego samochodu.
- Co ja teraz zrobię? – zapytałam sama siebie chodząc w kółko. Może zadzwonię do Zayna? Nie, to głupi pomysł, przecież oni pewnie są na sali rozpraw – pacnęłam się otwartą ręką w czoło, ale możesz napisać sms’a – odezwał się ten pewny siebie głos w mojej głowie. W sumie co mi szkodzi spróbować? Wyjęłam telefon i napisałam sms do Zayna
result-thumb

Przeczytałam i schowałam telefon to torebki. Trochę sobie poczekam no, bo przecież mój tata wpadł na taki genialny pomysł zapisania mnie do prywatnej szkoły na obrzeżach Londynu.
 *
Po 15 minutach zobaczyłam czarne Lamborghini, a w środku dostrzegłam twarz Louisa.
Gdy podjechał bliżej, uchylił okno.
- Czy podwieźć gdzieś panią? - puścił mi oczko, a ja z uśmiechem na twarzy otwarłam drzwi od przedniego siedzenia.
- Tak, proszę na Oxford Street.
- Tak jest, szefowo – zasalutował jak harcerz i ruszył.
Całą drogę się śmialiśmy i wygłupialiśmy, Lou  okazał się  naprawdę fajnym chłopakiem.
Nasz wesoły humor popsuł  telefon od Paula, z którego dowiedzieliśmy się, że mój ojciec zniknął.
- Jak to?! – krzyknęłam zaskoczona i za chwilę przypomniała mi się sytuacja  sprzed szkoły.
- Ale to nie wszystko, Harrego też nie ma – dopowiedział Louis, a ja czułam się jeszcze gorzej niż wcześniej. Jak to go nie ma? Miał się pojawić.
- Louis, daleko jeszcze? – zapytałam zniecierpliwiona.
- Nie, jeszcze troszkę – spojrzał na mnie.
-Tak w ogóle dziękuję, że po mnie przyjechałeś – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie ma sprawy, to przyjemność – również się uśmiechnął. Dalej jechaliśmy już w ciszy.
Gdy znaleźliśmy się przed sądem ujrzałam Nialla, Zayna, Liama i Paula siedzących na ławeczce przed budynkiem. Gdy nas ujrzeli natychmiast się  zerwali się   i ruszyli w naszym kierunku.
- Dzień dobry – przywitałam się z Paulem.
- Cześć, Chanel – odpowiedział  i  poszedł razem z Louisem do auta.
- Chanel – rzucił się na mnie Niall, a Zayn stojący za nim mi pomachał. 

- Cześć, chłopcy – przywiałam się ze wszystkimi i weszłam do sądu. Chłopacy  troszkę zdziwieni poszli za mną.
- W jakiej sali mieliście mieć rozprawę? – zapytałam idąc przez długi, szeroki korytarz.
- Eee chyba 41 – powiedział Niall, a ja skręciłam w prawo i ujrzałam niską blondynkę, a za nią mężczyznę. Raczej był to jej tata. Gdy  podeszłam bliżej i ujrzałam jej twarz, to po prostu mnie zamurowało
- Mandy? – mój głos był  taki jakiś inny. Cichy?
- Chanel? – zapytała, a ja niepewnie zrobiłam krok w tył i nie czekając na dalszy rozwój  akcji odwróciłam się na pięcie i z zaciśniętymi zębami wybiegłam z  budynku. Nie interesował mnie fakt, że chłopcy biegli za mną, a tak poza tym po sądzie się nie biega. Po prostu chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu , w moi pokoju  i ukryć  się przed światem.
Biegłam dosyć szybko, chyba za szybko, bo po paru minutach zrobiło mi się tak słabo, że musiałam się zatrzymać.
-Wszystko  w porządku? – dobiegł do moich uszu jakiś głos. Zdziwiona podniosłam wzrok do góry. Ujrzałam kobietę w średnim wieku. Zdziwiło mnie to, bo przecież ludzie są tu tak zabiegani, że nie przejmują się nikim, poza czubkiem własnego nosa.
- Tak, tak – ledwo co wydusiłam, bo poczułam mocne ukucie w brzuchu.
- Proszę pani, może zadzwonię po pogotowie? – zapytała kładąc delikatnie rękę na moim kręgosłupie.
- Nie ,już dobrze i żadna tam pani; jestem Chanel – wyprostowałam się. 
- Chodź, odwiozę cię do domu – podała ku mnie swoją pomarszczoną dłoń, a ja nie pewnie ją uścisnęłam i razem z blondynką ruszyliśmy w stronę parkingu.

Dom

Gdy pani Maria odwiozła mnie pod sam dom, jak na kulturalną osobę, ładnie podziękowałam i w biegu ruszyłam w kierunku  drzwi wejściowych. Zignorowałam Emmę, która zdziwiona zaczęła mnie wołać. Po prostu liczyło się tylko moje łóżko.
W końcu znalazłam się w moim królestwie. Rzuciłam  torebkę w kąt, a sama położyłam się na łóżko i nakryłam kołdrą po sam czubek głowy.
Myślałam, że temat  Mandy w moim życiu jest już zamknięty. Przecież miała wyjechać  i nigdy nie wrócić, a ja miałam być wreszcie szczęśliwa. Poczułam jak  na mojej twarzy spływają słone łzy, których tak nienawidziłam. Nie minęła chwila, a moja biała poduszka była cała wymazana od tuszu.
Chanel, idioto, nie będziesz płakać przez taką idiotkę – odezwał się ten pewniejszy siebie głos w mojej głowie. No tak, dlaczego ja płacze? Nie dziwie się, że Styles ją pobił. Sama też bym to zrobiła najchętniej tu i teraz przed rozprawą. No właśnie rozprawa, tata, chłopaki?! O Boże!
Gwałtownie wstałam z łóżka i  szybkim krokiem zeszłam ze schodów, wyszłam przez główne drzwi wejściowe.
-Tata się nie pogniewa – powiedziałam wsiadając do jego auta.
Najpierw pojechałam pod sąd, ale jak na złość nikogo nie było.
- Inteligentna jesteś –  zrobiłam facepalma.

*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~*
Hi ♥♥♥
Przepraszam , ale akurat rozdział miałam napisany już dawno , ale Rumun nie miał czasu go sprawdzić -_-
Więc przepraszam was z całego ♥ i proszę o wybaczenie . Chociaż ostatnio odnoszę wrażenie ,że nikt tu nie zagląda i wie wiem czy mam dalej pisać :-(
Za karę 15 komentarzy = NEXT !!!
Pozdrawiam myszki X-D 
PS jeśli macie jakieś pytanie do mnie lub do bohatera zapraszam http://ask.fm/little__dweeb :-)



14 komentarzy:

  1. Nie prawda że nikt tego nie czyta , tego się nie da nie czytać xD To jest genialne ! ^^ Po prostu nikomu sie nie chce komciać w sumie to mi też nie ale postanowiłam ci skomciać skoro za 15 rozdziałów kolejny ;p
    Nie mogę doczekać się nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. boze jestem zakochana w tym ff ♥ pisz dalej błagam! x

    OdpowiedzUsuń
  3. Cuudowny rozdział ♥ Bardzo mi się podoba jak i całe opowiadanie . Masz niesamowity talent dziewczyno !!! Życzę Ci weny i z niecierpliwością czekam na next.

    Chciałbym cię zaprosić na mojego bloga . Mam nadzieję , że wyrazisz tam swoje zdanie , bo bardzo mi na tym zależy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie Louis!!!! Narazie nie za dużo ale wszystko po trochu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze cudooowny ! : **
    Piszesz świetnie i bardzo ciekawie. Uwielbiam *.*
    Zapraszam do siebie. : http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz u mnie dużego plusa za poprawnośc językową. Rzuca mnie po prostu jak czytam niektóre opowiadania i widzę ortografy pierwszego stopnia >.< U Ciebie nawet przecinki są w porządku, więc moja dusza się raduje :D Pisz dalej xxx

    Zapraszam też do mnie xx

    http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/

    .

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak obiecałam przeczytałam Twoje opowiadanie i bardzo mi się podoba. Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Lubię Channel jako postać ale osobiście uważam że jej relacje z chłopakami są tak cholernie szybkie ...
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka! :)
    Wpadłam na twojego bloga przez przypadek- poszukując ciekawych blogów do poczytania;D
    Bardzo spodobał mi się juz sam jego wygląd ( SZablon masz BOSKI!) no i od razu wzięłam się za czytanie :)
    No i ja szablon jest boski, tak samo ty świetnie piszesz! :)
    Masz naprawdę wielki talent i potrafisz świetnie zaciekawić czytelnika! *.*
    Zakochalam się w tym opowiadaniu, a ty i twój styl pisania- zwalasz z nóg! :)
    Postać Channel- naprawdę polubiłam ją jako osobę;) W pewnych sprawach widzę w niej siebie, dzięki czemu jeszcze bardziej jestem ciekawa co wydarzy się dalej! :)
    Nie mogę sie doczekać NN, calusi! <3

    Zapraszam również do mnie;) Zalezy mi na twojej opinii;*
    Obserwacja za obserwację? :)
    http://new-life-new-me-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy gdy weszłam na Twojego bloga, to przepiękny szablon. Nie wiem czy robiłaś go sama czy korzystałaś z pomocy kogoś doświadczonego, ale jest po prostu bajeczny! Żałuję, że na onecie nie ma możliwości tworzenia zaawansowanej grafiki;/
    A teraz co do opowiadania. Przeczytałam tylko tą jedną notkę, ale postaram się nadrobić i resztę. Twój styl pisania przypadł mi do gustu i cieszę się, że tu zajrzałam. Masz naprawdę ciekawy i oryginalny pomysł;) Z chęcią przeczytam następne notki.

    Zapraszam również na mój blog. Też piszę opowiadanie i byłabym bardzo szczęśliwa gdybyś je przeczytała, bo chciałabym znać opinię. Może się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń