London , 03.01.2013
Dom
Siedziałam na tapczanie z laptopem na udach i pisałam
pracę semestralną , którą musiałam zaliczyć na piątkę. Niestety nie za bardzo
mi to wychodziło, ponieważ znajdowałam się dopiero na jednej czwartej strony
Worda. Szło mi to tak wolno za sprawą klawisza „Backspace”, a tak na poważnie
to dlatego, że moje zdania w ogóle się nie kleiły i były bez sensu .
- A potem to skończę – powiedziałam sama do siebie i
wyłączyłam laptopa. Odłożyłam go na biurko. Postanowiłam iść do kuchni w celu zjedzenia śniadania.
Schodząc ze schodów zauważyłam mojego tatę, który biegał bez spodni w jednej ręce przygryzając kawałek bułki, a w
drugiej trzymając aktówkę.
- Cześć tato – uśmiechnęłam się.
- Ooo! Cześć, Myszko – nawet na mnie nie spojrzał, bo zniknął
za drzwiami garderoby. Z kim ja żyję – pomyślałam i skierowałam się do
pomieszczenia obok.
Podeszłam do szafki,
wyjęłam jakieś kolorowe płatki.
Wyciągnęłam miskę i wsypałam zawartość paczki,
po czym wszystko zalałam ciepłym mlekiem.
Gdy zaczęłam je konsumować, usłyszałam jak ktoś zbiega ze
schodów. Zdziwiona spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam załamanego ojca.
- Chanel, córciu, widziałaś gdzieś te moje nowe czarne
spodnie? – zapytał łamiącym się głosem.
- A Emma ich nie wyprała? – odpowiedziałam pytaniem na
pytanie, ojciec niczym torpeda ruszył na ogródek, gdzie suszyło się pranie. Zaśmiałam się na sam
widok taty i wróciłam do jedzenia.
Po zakończony śniadaniu
postanowiłam, że się ubiorę, ponieważ była godzina 2 pm.
Leniwym krokiem
ruszyłam w stronę garderoby, ale
to co w niej ujrzałam spowodowało nagły
napad śmiechu.
- Muffy –
powiedziałam, gdy zobaczyłam mojego
4-miesiącznego kotka, przykrytego wszystkimi możliwymi spodniami ojca.
- Chodź do pani –
podeszłam bliżej, odgarnęłam odzież i chwyciłam go w pasie, po czym
delikatnie ułożyłam go na moich ramionach.
- Panno Brown – usłyszałam. Zdezorientowana wyszłam z
pomieszczenia i skierowałam się do
salonu, gdzie dobiegały owe krzyki.
- Ooo! Dzień dobry – uśmiechnęłam się, gdy ujrzałam
kobietę w średnim wieku.
- Dzień dobry, Słoneczko. Właśnie go szukałam – wskazała
na Muffy’ego.
- Był w garderobie przykryty spodniami ojca - podałam go
Emmie.
- To ja go nakarmię, a panienka niech się ubierze –
puściła mi oczko i znikła za drzwiami salonu.
Tak jak powiedziała mi gosposia poszłam się przebrać . W garderobie
wybrałam ten zestaw {klik }
, a w łazience zrobiłam delikatny makijaż. Nie należę do osób, które
nakładają go dużo, raczej stawiam na
naturalne piękno. Chociaż nie jestem nawet ładna.
Moje rozmyślenia
przerwał dźwięk sms. Zdziwiona odłożyłam kosmetyczkę i podeszłam
do
urządzenia.
Pewnie czegoś zapomniał – taka myśl przebiegłam po mojej głowie, gdy ujrzałam, że
mam jedną nieodebraną wiadomość od taty.
Tak jak napisał
teczka znajdowała się na jego biurku. Zabrałam ją, po czym włożyłam do mojej
różowej listonoszki.
- Emma,
wychodzę! – krzyknęłam schodząc ze schodów,
gdyż gabinet ojca znajdował się na pierwszym piętrze.Po drodze
chwyciłam jeszcze kluczyki od samochodu taty i opuściłam pomieszczenie.
Kancelaria
- Dzień dobry –
przywitałam się z Teressą.
- O hej,
Chanel – uśmiechnęła się. - Ojciec ma
klientów - dodała, gdy dotknęłam klamkę
od dużych dębowych drzwi. Wyciągnęłam z torebki teczkę i pokazałam ją Teresie,
a ona gestem ręki pokazała, że mogę
wejść. Delikatnie zapukałam i gdy usłyszałam „proszę” weszłam. Nagle przed oczami pojawiły mi się czarne plamy i
zachwalę czułam, że tracę równowagę.
Szpital
- A jak jej coś się stało? – usłyszałam męski głos,
ale nie wiedziałam do kogo należy. Otworzyłam jedno oko i natychmiast tego
pożałowałam, bo oślepiło mnie ostre światło. Po chwili postanowiłam ponowić
próbę, ale tym razem odniosła większy rezultat.
- Obudziła się
– krzyknął jakiś chłopak ubrany w czarną bluzkę
i za chwilę już go nie było. Podniosłam się na łokciach w celu
zobaczenia, gdzie się znajduję. Oczywiście od razu rozpoznałam, gdzie jestem.
Przecież spędziłam tu prawie 5 lat. Za chwilę do sali wszedł lekarz.
- Dzień dobry,
pani Brown -powiedział przyjaźnie, ale ja nawet na niego nie spojrzałam.
- Dlaczego tu
jestem? – zapytałam.
-Zemdlała pani
wchodząc do kancelarii ojca – powiedział.
- Ale gdzie jest
mój tata i kim był ten chłopak? – zdenerwowałam się. Doktor wziął głęboki
oddech i powiedział, że zaraz go zawoła, a on wszystko mi wytłumaczy, po czym wyszedł. Nie minęła jedna minuta, a
do sali wszedł ten sam chłopak ubrany w ciemno zielony płaszcz.
Nie powiem był bardzo przystojny.
- Cześć –
powiedział, gdy zauważył, że mu się przyglądam.
- Hej. Kim
jesteś ? – palnęłam od razu.
- Jestem Zayn,
a ty zapewnie Chanel? – uśmiechnął się
podchodząc bliżej.
- Tak - odwzajemniłam uśmiech.
- Na pewno
chcesz wiedzieć co tu robisz? –zapytał siadając na krzesło obok mojego łóżka.
- Zdecydowanie -
przygryzłam wargę.
- Siedzieliśmy
u pana Brown’a czekając na ciebie, ponieważ miałaś przynieść jakieś papiery,
które zostawił w domu. Gdy usłyszeliśmy otwierające się drzwi pojawiłaś
się ty, ale nim zrobiłaś jakikolwiek
krok upadłaś na ziemię. Nie wiele myśląc, od razu do ciebie podbiegliśmy, a
twój tata zadzwonił na pogotowie.
- Tyle to ja
też wiem, ale dlaczego siedzisz tu ty, a nie mój tata? – zapytałam troszkę
zasmucona.
- Nie mógł
przerwać wizyty - odparł.
- Dowiedziałbyś
się kiedy mogę stąd wyjść? – zapytałam, po chwili ciszy spoglądając na dłonie,
które były podpięte do aparatury.
- Jasne. Zaraz
będę – powiedział i już go nie było. Od doktora dowiedziałam się ,że zrobili mi
wszystkie potrzebne badania i teraz
trzeba poczekać na wyniki, więc nic mnie
tu nie trzyma.
- Czekaj,
pomogę ci – powiedział Zayn, gdy chciałam wstać.
- Nie, nie
trzeba - szybko zaprzeczyłam. Niestety
Zayn nie posłuchał i przełożył mnie przez swoje
ramię...
Dom
Zayn był tak uparty, że pomimo moich zaprzeczeń odwiózł
mnie pod sam dom.
- Nie trzeba
było – powiedziałam wysiadając z samochodu.
- Oj trzeba,
trzeba – puścił mi oczko. Mulat odprowadził mnie pod same drzwi.
- Strasznie ci
dziękuję – uśmiechnęłam się.
- Ale za co? –
zdziwił się.
- Za wszystko –
cmoknęłam go w policzek i chciałam wejść,
ale Zayn chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie.
- Spotkamy się
jeszcze? –zapytał.
- Nie wiem.
- To chociaż
daj mi swój numer – w mojej głowie pojawiło się pytanie czy mu dać, czy raczej
spławić? Chanel, co ty gadasz?! Może okazać się, że będzie naprawdę fajnym
kolegą – powiedział drugi głos w mojej głowie.
- Podaj telefon
– wyciągnęłam dłoń, a chłopak podał mi swojego czarnego iPhona. Wpisałam mu
dziewięć cyferek i zapisałam pod nazwą Chanel x.
- To bajuuu - powiedziałam
i weszłam do środka.
*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~*
Dość długo zastanawiałam się czy dodać , ale uznałam ,że po prologu nie da się ocenić czy będzie się czytać .
Dziękuję za miłe komentarze one naprawdę motywują :-)
Jesteś boska ! :**
OdpowiedzUsuńI nad czym tu się było zastanawiać ? Oczywiście, że dodać ;) Strasznie się cieszę, że dodałaś ;) Teraz to już jestem pewna, że będę często wpadać :)
Czekam na nn :**
Pozdrawiam - Lilly :****
Omg super rozdział. Czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńGenialnieee! Napisałabym ci coś jeszcze, ale wciąż am zaćmienie umysły po przeczytanych zdaniach w twoim opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńjej cudownie. cieszę się, że tu wpadłam.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
ZAPRASZAM DO SIEBIE NA OPOWIADANIA O ONE DIRECTION
http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com/
Masz wielki talent :> Rozdziały są krótkie .... szkoda.Twoja opowiadanie trafia do serca i poszerza w nim ciepło którego po przeczytaniu i tak jest już dużo ;)
OdpowiedzUsuńhttp://angels-demons-heaven-hell.blogspot.com
Super rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńWeny życzę i pozdrawiam :*
Świetne! Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału. Chcę wiedzieć jak potoczą się sprawy pomiędzy Chanel i Zaynem. Niesamowicie piszesz. Życzę weny :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco xoxo
Dość niekonwencjonalny sposób pisania :D przynajmniej dla mnie, chodzi mi przede wszystkim o dodawania zdjęć :D ale o dziwo kompozycja naprawdę dobra.
OdpowiedzUsuńChanel musiała dużo przejść, białaczka to nie łatwa sprawa, mam nadzieję że nie ma żadnych nawrotów. Zayn to raczej miły facet, chociaż na razie to zbyt dużo napisać o nim nie mogę:D
Czekam na następny rozdział :D i zapraszam do siebie www.only-revenge.blogspot.com
Hej, świetny rozdział
OdpowiedzUsuńMogę zapytać u kogo robiłaś taki nagłówek i wygląd bloga? :)
http://szablon-caffee.blogspot.com/
UsuńBardzo zdolna dziewczyna =-) Polecam .
Strasznie zaciekawiłaś mnie tym rozdziałem =P Jestem bardzo ciekawa tej całej historii i na pewno będę tu zaglądać. =)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam.
Zapraszam na mojego bloga. Gdybyś zostawiła po sobie komentarz i dodała się do obserwujących, byłoby mi bardzo miło :) ---> http://all-you-need-is-love-onedirection.blogspot.com/
Jess
Extra rozdzial : ) Masz ciekawy styl pisania ;) Jestem ciekawa jak to dalej bedzie z ich znajomoscią ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ! :) Syl xx
Ale świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńChanel znów coś dolega? ;O Oby to nie był powrót choroby ;(
Zaayn jaki pomocny *.*
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału + dodaję się do obserwatorów :*
_________________
Zapraszam również do siebie na nowy rozdział http://e-s-cape.blogspot.com/ :)
Bardzo mi się podoba rozdział jak i zarówno blog ;) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie i liczę na opinie :)
http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
Własnie teraz się zorientowałam, że nie skomentowałam.
OdpowiedzUsuńAle mi głupio, przepraszam cie bardzo!.
Oczywiście rozdział fenomenalny.
Sadziłam, że ktoś uderzył ja tymi drzwiami.
Zayn ty wybawco ! :)
Pozdrawiam cie i lecę do następnego, gdzie zostawię dłuższy komentarz.
Super:*
OdpowiedzUsuńMnie już się zaczyna podobać, jeej w końcu jakieś fajne opowiadanie znalazłam
OdpowiedzUsuń