Z perspektywy Chanel
Otworzyłam jedno oko, potem drugie,
zamrugałam kilka razy, także obraz stał się normalny i ujrzałam wtedy
pomarańczowe pomieszczenie. Spojrzałam odruchowo w lewo, ściana. Niestety
doskonale ją pamiętam. Przecież byłam tu przez około trzy lata. Pojedyncza łza
spłynęła po moim policzku. Największym
zaskoczeniem było to, że ktoś ją starł. Niestety nie dane było mi zobaczyć kto wykonał ten czyn, bo miałam
zamknięte oczy. Po prostu nie miałam siły utrzymać powiek w górze.
- Proszę, nie płacz – usłyszałam melodyjny
głos należący do Zayna. Jego słowa spowodowały, że jeszcze bardziej się
rozkleiłam.
- Pójdę po lekarza – powiedział, a ja
usłyszałam tupot wychodzących stóp.
Dlaczego tu jestem? Co się stało z moim ojcem?
Brawo, Chanel, leżysz w szpitalu i zastanawiasz się, gdzie jest tata – znając
życie zrobiłabym facepalma, ale mój stan na to nie pozwala. Po odczekaniu
chwili usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, w którym obecnie leżę.
- Chanel możesz otworzyć oczy? – zapytał
doktor.
- Nie mam siły – dałabym rękę uciąć, że w tym
momencie pan dr spojrzał na Zayna, a ten skrępowany wyszedł. Ciekawe
czy już wie, że chorowałam na białaczkę?
- Ile mnie nie było?
- Tydzień.
- Że jak kurwa? Jaki tydzień? - zazwyczaj nie
przeklinam, ale jak ja mogłam tyle być w śpiączce?
- Chanel, niestety nie mam dla ciebie dobrych
wiadomość – zaczął, a ja czułam jak żołądek
w szybkim tempie przemieszcza się
do gardła. - Choroba się nawraca, potrzebny będzie dawca – bum i stało się to czego
się najbardziej obawiałam. Jak to potrzebny jest dawca? Przecież na niego czeka
się latami, a ja w każdej chwili mogę umrzeć.
- Niech pan wyjdzie! – krzyknęłam po czum
usłyszałam głośne wzdychnięcie. Mam go gdzieś. Chce po porostu zostać sama i
dać upust emocją. Tylko dlaczego mam płakać? Przecież pięć lat temu sytuacja
była podobna. Szpital, płacz i
dowiedzenie się o chorobie. Norma. Moje rozmyślenie przerwała czyjaś ręka
głaskająca mój policzek. Chcąc nie chcąc musiałam zobaczyć kto jest tak
bezczelny i mi przeszkadza.
- Tata?! – moje oczy zrobiły się niczym
piłeczki od ping-ponga.
- Myszko – zaczął. Nareszcie jakaś dobra
wiadomość. - Kocham cię! Na pewno znajdziemy dawce – ucałował mój policzek. Tak mi go brakowało.
-
Nie wieżę w to, jest tyle osób czekających na przeszczep – rozpłakałam się,
dałam upust emocją.
-
Nie mów tak! Ja z chłopakami poddamy się badaniu - jego głos lekko się złamał.
-
Oni wiedzą? – ponownie zamknęłam powieki.
-
Nie, ale bardzo by chcieli z tobą porozmawiać.
-
Nie chce litości – wypowiedziałam.
-
Chanel, oni naprawdę się martwią.
-
Ale oni są SŁAWNI! – zaakcentowałam te ostatnie słowo.
-
To, że jesteśmy sławni czyni nas innymi? – usłyszałam głos, ale nie należał on
do taty. Kurde no i znowu muszę otworzyć oczy, gdy tylko to zrobiłam z niedowierzenia
musiałam zamrugać kilka razy.
-
Harry?! – otworzyłam usta. Jezu ile mnie nie było?
Mojego ojca też ścięło.
-
Co ty tutaj robisz? – warknął ojciec.
-
Jak się czujesz? – zupełnie zignorował pytanie skierowane od strony taty.
-
Bywało lepiej. Zostawisz nas samych? – spojrzałam na zdenerwowanego staruszka. Widać było, że nie zadowoliła go moja decyzja.
-Dobrze,
ale jakby co jestem zaraz za drzwiami – zmierzył wzrokiem Hazzę.
-
Dobra – powiedziałam i gdy ojciec tylko opuścił pomieszczenie Harry niepewnie
podszedł bliżej.
-
Martwiłem się, księżniczko – pogłaskał mój policzek. Sposób w jaki mnie nazywał
przyprawiało moje plecy o ciarki.
-
Harry, gdzieś ty był! Martwiłam się o ciebie! – podniosłam ton głosu na tyle
ile było to tylko możliwe.
-
Spokojnie, najpierw ty powiedz co się stało – no kurde, bo zaraz mu przywalę.
Ja swoje, on swoje.
-
Nie wiem. Zayna się spytaj – spuściłam wzrok na swoje dłonie, ale brunet ręką ujął mój podbródek i podniósł go tak abym na niego
spojrzała.
-
Zabije go jeśli coś ci zrobił! - odparł wstając.
-
Harry – zaczęłam niepewnie, a on się zatrzymał.
-
Tak księżniczko? – popatrzał w moje oczy. Znając życie moje policzki są już
czerwone.
-
Obiecaj mi, że nie miałeś nic wspólnego
z porwaniem mojego ojca.
-
Ja… – wziął głęboki oddech. - Nie mogę - i czar prysnął. Czyli jednak.
-
Wyjdź! – krzyknęłam, a on bez większych sprzeciwów wyszedł... Zaraz po brunecie
do sali wparował mój ojczulek.
-
Zrobił ci coś? – zapytał przerażony.
-
Mogę zostać sama? – zapytałam. Nie można było tego nie zauważyć, że ojca
uraziły moje słowa. Mruknął ciche „dobra” i opuścił salę. Odwróciłam się na
lewy bok do ściany i próbowałam zasnąć. Bardzo często tak robiłam z prostej
przyczyny: chciałam przespać ból.
*
Obudziła
mnie pielęgniarka w celu podania jakiś leków. Gdy tylko zauważyłam jak jej
sylwetka się oddala, odpięłam wenflon i niczym ninja poszłam do toalety w celu
załatwienia potrzeby fizjologicznej. Wychodząc zauważyłam na korytarzu
chłopców. Poczułam mocne ukucie w sercu. Dlaczego ja ich tak traktuje, jak oni
się martwią? Nie długo myśląc, ruszyłam w ich kierunku.
-
Chanel? – pobiegł do mnie Niall.
-
Nialler – przytuliłam go z całej siły.
-
Tak się martwiłem, znaczy martwiliśmy - poprawił się.
- Chłopcy, bo ja od dawna coś ukrywam – przetarłam
swoje oczy czując jak robią się mokre.
- Co masz na myśli? - zapytał Liam.
-
Ja choruję – powiedziałam na jednym wdechu.
-
Ale za dwa dni wyzdrowiejesz i pójdziesz z nami do cyrku? – zapytał Niall.
-
Ja-ja nie wiem czy do żyje – powiedziałam, a wszyscy automatycznie spuścili
wzrok.
-
Co to znaczy? – zapytał zmartwiony Louis.
-
Zayn - zaczęłam spoglądając na mulata. - Pamiętasz jak zapytałeś mnie dlaczego
przestałam tańczyć? - pokiwał twierdząco głową. -To dlatego, że zachorowałam - tu zrobiłam pauzę - na białaczkę, a na dzień
dzisiejszy choroba się nawróciła - zapanowała między nami cisza. Jeszcze
większym zszokowaniem było to, że Zayn tak po prostu wyszedł. Zostawił mnie samą.
Zawiodłam się na nim.
-
Chanel, nie martw się! My poddamy się badaniu, na pewno któryś z nas może być
dawcą – powiedział Louis, po czym mocno mnie przytulił.
-
Lou ma racje, a tym czasem trzeba coś wymyśleć – przemówił Niall, a ja
odkleiłam się od bruneta i podeszłam do blondynka.
-
Co masz na myśli? – zapytałam, a on wskazał palcem na okno. Żółwim krokiem
podeszłam do okna i myślałam, że padnę. Zayn rozmawiający z dziennikarzami. Co
on wymyślił? Bez zastanowienia ruszyłam w kierunku windy. Po raz pierwszy w
życiu szczęście było po mojej stornie, bo udało mi się wejść do niej zanim została zamknięta.
Chłopcy zdezorientowani zaczęli krzyczeć, że mam wracać, ale ja ich nie słuchałam.
Gdy winda zatrzymała się na parterze niczym torpeda wybiegłam z niej i zaczęłam
kierować się w stronę drzwi wyjściowych/wejściowych. Liczyła się każda sekunda.
Przekroczyłam próg drzwi frontowych i fala zimnego powietrza uderzyła moje
rozgrzane ciało. Krople deszczu zaczęły spływać po mojej bladej cerze i lichych
włosach. Przed szpitalem było strasznie dużo samochodów z paparazzi. Ciekawe
dlaczego? Przecież One Direction tu jest – powiedział ten wredny głos. No niby
tak. Są tu chłopcy, ale kto, skąd oni to wiedzą?
-
Chanel, Chanel wracaj tu! 0, usłyszałam przejęty głos Liama i jak na zawołanie
zaczęłam biec w drugą stronę, rzecz jasna. Próbowałam przeciskać się przez tych
wszystkich ludzi, którzy próbowali za wszelki sposób wejść do środka i zrobić
głupie zdjęcie. Nagle mnie olśniło!
-
Jej! Czy to nie jest Liam z One Direction? - krzyknęłam i momentalnie wszyscy
tu zebrani ruszyli w stronę biednego Liama. Liam chyba nie ma szans na
uratowanie jego życia - zażartowałam sobie i wzrokiem zaczęłam szukać Zayna.
Stał tam i rozmawiał z jakąś dziennikarką. Nie mogąc zapanować nad swoją
złością ruszyłam w ich kierunku i tak po prostu uderzyłam go z liścia.
W
ogóle nie wiedziałam co mną kieruje. Byłam tak zła, ale o co? O to że wybiegł?
Przecież ci na nim nie zależy – przeleciała mi taka myśl przez głowę. Nie. Nie
przez to, że wybiegł tylko o to, że rozmawia z dziennikarzami o mnie. Zayn
złapał się za czerwony ślad na policzku. Otaczający nas ludzie jak na zawołanie
uciszyli się, aby przysłuchać się naszej
rozmowie.
-
Dlaczego go uderzyłaś? – zapytała reporterka.
-
Zayn, co jej mówiłeś? – zignorował moje pytanie.
-
No odpowiedz, o czym z nią rozmawiałeś! – krzyknęłam, gdy milczał. „Milczenie
jest jeszcze gorsze niż wyzywanie od suk i dziwek” przypomniały mi się słowa
mamy.
-
Zayn prosił ludzi, aby częściej chodzili na badania, a ty kim jesteś? Nową
dziewczyną Zayna? - zaczęła zadawać pytania.
-
Ja-ja prz-epraszam – zacząłem się jąkać widząc wielki żal, zdenerwowanie,
zażenowanie malowane na twarzy mulata.
-
Garry filmujesz to? – zapytała reporterka swojego kamerzystę, którego wcześniej
nie zauważyłam. Fakt ja nawet nie zauważyłam, że wszyscy gapią się to na mnie,
to na Zayna i czekają na jakąkolwiek odpowiedź co się stało i dlaczego go
spoliczkowałam. Sorry, ale ja im nie powiem. Po co w ogóle ja tu przyszłam? BO
co na nim zależy? – odezwało się echo w mojej głowie. Czy to możliwe, że mi na
nim zależy? Ale ja go nie kocham, chyba. Momentalnie spuściłam wzrok na swoje
gołe stopy. Z tej całej gwary usłyszałam jak ktoś mnie woła. Delikatnie odwróciłam się za siebie i ujrzałam Harrego, który tak po prostu
podszedł do mnie, chwycił wokół tali, po czym krzyknął coś w stylu
„Wypierdalajcie stąd. Nam możecie niszczyć życie, ale nie jej!” I ze mną na rękach
zaczął kierować się w stronę jego czarnego Proshe.
Z
perspektywy Harrego
Gdy
wyszedłem z sali Chanel jej ojciec zmierzył mnie morderczym wzrokiem. Szczerzę to mam to w dupie, ale smutno mi się zrobiło,
gdy Chanel kazała mi wyjść, ale jednak uszanowałem jej decyzje i bez większych
sprzeciwów wyszedłem z tego pomieszczenia. Po drodze spotkałem jeszcze chłopaków,
którzy podobnie jak Brown zmierzyli mnie tylko wzrokiem. Zrobiłem to samo i
wyszedłem ze szpitalu w celu zapalenia. Niestety frontowe drzwi były tak
oblegane paparazzi, że zmuszony byłem wyjść awaryjnymi. Czy oni powariowali?
Dosyć, że dziewczyna leży w szpitalu i ma białaczkę to jeszcze ją nachodzą.
Ugggh ten temat zostawię w spokoju, bo i tak nie widzę najmniejszego sensu, aby
dalej o tym myśleć. Gdy poszukałem w tylniej kieszeni w końcu tą pieprzoną
zapalniczkę podpaliłem papierosa
Odkąd
Brown jest w szpitalu o niczym innym nie myślę, jak tylko o niej i czy mógłbym zostać dawcą szpiku.
Tak bardzo chciałbym uratować jej życie.
–
Stary, co ty pierdolisz? Zachowujesz się jak baba - odezwał się ten wredny głosik w głowie. To prawda nie
chciałbym, aby mojej małej księżniczce się coś stało, a myśli o tym, że może umrzeć zaraz odpędzam. Ona nie
może! Ona będzie żyć!
Gdy
miałem gasić fajkę zauważyłem dobrze znaną mi sylwetkę, która ucieka ze
szpitala. Na sam widok na mojej twarzy pojawił się uśmiech, to było takie
dzikie jak z jakiegoś filmu o tych osobach co z psychiatryka uciekają. Wracając do tematu; od razu
rozpoznałem ,że jest to Chanel. Ten jej specyficzny bieg jest tak bardzo
rozpoznawalny, że niemalże zaraz ruszyłem za nią.
Gdy
byłem już na tyle blisko, aby ją dotknąć jakiś gościu mnie popchnął tak, że
upadłem na pośladek. Zdenerwowany gwałtownie wstałem i zabrałem za mach po czym
wycelowałem w jego nos. Harrego Stylesa się nie popycha kurwa! Gdy w końcu znalazłem ją zauważyłem, że policzkuje Zayna, a takiej sytuacji się nie przerywa, bo widocznie
miała powód, aby to zrobić, ale z drugiej strony to zawsze ja byłem tym złym, a Zayn aniołkiem i ideałem typem chłopca.
Widząc
minę mulata no normalnie myślałem, że padnę tam na pysk i nie wstanę. On zdezorientowany
chwycił swój czerwony policzek. Nie
powiem bardzo zabawna akcja, ale gdy zaważyłem minę Chanel, która była taka bezbronna, przerażona i do tego ta głupia suka, która zadawała jej
te pojebane pytania, postanowiłem wkroczyć do akcji. Na początek krzyknąłem jej imię, a gdy się
odwróciła posłałem jej firmowy uśmiech i objąłem ją w tali. Jak najdelikatniej
ułożyłem ją na swoich ramionach . Co mnie bardzo zdziwiło to to, że Chanel przytuliła się mocniej do mojego klatki.
Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz
spowodowany jej delikatnymi ruchami.
Razem
z Brown poszedłem do mojego auta. Otwarłem przednie drzwi i ułożyłem brunetkę
na siedzeniu, zapiąłem ją w pas, a sam jak najszybciej zająłem miejsce kierowcy.
Tak
właściwie nie wiedziałem gdzie jedziemy, chyba przed siebie...
Z
perspektywy Chanel
Między
nami zapadła pogrzebowa cisza. Mój wzrok automatycznie powędrował na moje blade
dłonie. To chyba była najbardziej szalona akcja w moim życiu. Nadal nie dowierzam
co się przed chwilą stało, ani jakie będę tego konsekwencje. Moje przemyślenia
przerwał telefon Harrego. Dzwonił jeden, drugi, trzeci raz aż w końcu nie
wytrzymałam.
-
Dzwonili chłopcy? – te zdanie było zupełnie sprzeczne z moimi myślami, ale
chyba oni byliby ostatnimi osobami, z którymi
chciałby rozmawiać.
-
Tak – jego głos był taki inny. Ostatnio tak mówił jak byliśmy w budce telefonicznej.
Już
więcej o nic nie pytałam, chociaż tak bardzo interesowało mnie to gdzie
jedziemy.
Będę
cierpliwa - powiedziałam w myślach patrząc przez okno. Droga była tak ponura jak
z jakiegoś horroru. Nie chcąc na to patrzeć oparłam łokieć o ramę i ułożyłam
głowę na pas, w którym byłam zapięta.
Zamknęłam oczy.
*
Obudziłam
się, gdy ktoś chciał mnie podnieść. Oczywiście tą osobą był Harry i jak
zobaczył, że nie śpię delikatnie się uśmiechnął.
-
Co się tak szczerzysz? – zapytałam. Byłam zła, ale jednocześnie wdzięczna za
pomoc w ucieczce.
Mina
bruneta automatyczne zbladła i postawił mnie na ziemię, zaczął chodzić w kółko
ciągnąc przy tym swoją grzywkę. Chyba go zdenerwowałam – przeleciała po mojej
głowie taka myśl. Automatycznie spuściłam
wzrok na swoje zmarznięte stopy. Było mi zimno, do tego cała się
trzęsłam, ale co ja miałam zrobić? Podejść do Harrego i może go jeszcze
przeprosić? Niby za co?
Przecież
nic nie zrobiłam. Kurde nie będę tu stać i się gapić jak jakaś idiotka.
Niepewnie
podniosłam wzrok do góry i ujrzałam Harrego. Serce to dawno mi uciekło.
-
O co ci chodzi? – zapytał szorstko stając
tak blisko, że moja klatka piersiowa stykała się z jego torsem.
-
Oo-nic- wyszeptałam i czując, że się
zaraz rozpłaczę zacisnęłam pięść tak, że czułam jak moje paznokcie wręcz
wbijają się w skórę.
-
Chodź – pociągnął mnie za moją lodowatą dłoń i ruszyliśmy w kierunku jakiegoś
domu.
Harry
bez pukania otworzył drzwi i wszedł do środka nie puszczając mojej ręki.
-
Gemma! – zaczął się wydzierać, a ja niepewnie zaczęłam rozglądać się po pokoju.
Mój wzrok przykuły drzwi od balkonu, które idealnie łączyły się ze stylem tego
pokoju. Powiem tak - ta Gemma ma gust.
-
Gemm! - zdenerwowany Harold razem ze mną ruszył w kierunku owego tarasu. Gdy
przekroczyliśmy próg drzwi moim oczom ukazał się przepiękny ogród.
-
Harry? – usłyszałam i razem z brunetem skierowaliśmy się do dobiegającego zza
krzaków damskiego głosu.
-
O, tu jesteś! – powiedział z ironią Harry do blondynki. Nie rozumiem jak można
być aż tak bardzo idealnym? Powinno zakazać się bycia tak ładnym. Coś czuję, że
im dużej tu będę, tym wyjadę stąd z jeszcze większymi kompleksami niż wcześniej
miałam. Harry chyba zapomniał o mnie, bo puścił moją dłoń i niemal natychmiast
ruszył do owej dziewczyny i zrobili misiaka. Awww wymsknęło mi się, bo to było
naprawdę urocze.
Harry
nic nie mówił, że ma dziewczynę. W ogóle po co mnie do niej przywiózł? Pewnie
jestem ostatnią osobą, którą ona chciałaby
poznać. No, bo po co jej konkurencja i
tak nie widzi swojego chłopaka przez dosyć duży okres czasu.
-
Ekhem – zakaszlałam, bo sytuacja była bynajmniej bardzo krępująca. Harry jak na
zawołanie odkleił się od Blondii przy czym
szepnął jej coś na ucho, a ona się uśmiechnęła. Mam się bać?
Jaka
siara.
-
Chanel, miło mi – uśmiechnęłam się szczerze. Chociaż to mi pozostało, bo chyba
pierwszego dobrego wrażenia nie zrobiłam tym bardziej, że wyglądam jakbym
uciekła z psychiatryka.
-
Mi również – odwzajemniła uśmiech.
-
To, dziewczyny, ja zaraz wracam – powiedział Harry i już go nie było. No
świetnie. Wiedziałam, że mnie zostawi! No wiedziałam! Tylko o czym ja mam gadać
z nią? O paznokciach?
-
Hmm… może chodź, dam ci coś do ubrania – oznajmiła uroczo spoglądając na moje
ręce, gdzie pojawiła się gęsia skórka.
-
Naprawdę? Mogłabyś? – zapytałam, ona pokiwała głową na tak i chwyciła mój
nadgarstek.
-
Moje rzeczy będę ci troszkę za duże, bo jesteś strasznie chuda – powiedziała, gdy
znaleźliśmy się w jej pokoju, a raczej garderobie.
-
Co ty gadasz? Będą idealne, przecież jesteś szczupła – nawet nie wiem kiedy to
powiedziałam.
-
Hah dobre kochana – powiedziała wyciągając z szafy sweter i legginsy.
-
Swoją drogą, to nie tak chciałam wyglądać - wskazałam ręką na mój tymczasowy
strój.
-
Kochanie, nic się nie przejmuj. Harry powiedział mi, że uciekłaś ze szpitala.
Pierwsze drzwi na lewo - jest łazienka przebierz się, a ja zaraz poszukam ci
jakiś trampek – puściła mi oczko i zniknęłam za dębowymi drzwiami. Niepewnie
podeszłam do szafki i chwyciłam ubrania w prawą dłoń, po czym według wskazówek
blondynki zaczęłam kierować się do łazienki. Już miałam otwierać drzwi, ale
usłyszałam krzyk.
-
Chanel, jaki masz numer buta?
-
Siódemkę (numer 40 w Polsce) – odkrzyknęłam i weszłam w głąb łazienki. Ona
również idealnie była dopasowana do wystroju.
Położyłam
ubrania na krzesełko obok wanny i odkręciłam wodę. W tym czasie kiedy czekałam aż temperatura wody będzie odpowiednia szybko
zrzuciłam z siebie szpitalną pidżamę. Gdy opuszkami palców sprawdziłam czy jest
ona idealna, weszłam do wanny. Ciekawe co robi mój tata? Z tego całego zamieszania zapomniałam o nim i
o tym, że on na pewno umiera ze strachu.
Co
ja zrobiłam? A co jeśli mój stan się pogorszy? Przecież lekarz jasno powiedział,
że potrzebny będzie przeszczep. Za pewnie konsekwencją tej całej ucieczki będzie
moja śmierć.
Moje
rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi.
-
Chanel, to ja Harry – pff no i co z tego co on myśli, że jeśli powie, że to on,
to ja go tu wpuszczę? No chyba nie. Niemalże natychmiast podniosłam się i
owinęłam kremowym ręcznikiem.
-
Chanel?! – krzyknął Harry, a ja otworzyłam mu drzwi. Brunet zmierzył mnie
wzrokiem i zamruczał pod nosem, na co dostał moje zabójcze spojrzenie.
-
Hmm… księżniczko nawet nie wiesz jak seksownie wyglądasz – zaczął opuszkami palców
gładzić moje odkryte ramię.
-
Czego chcesz? – zapytałam chłodno, spychając jego dłoń.
-
Oto twoje trampki – odparł i odwracając się na pięcie wyszedł z łazienki.
Gdy
byłam gotowa ostatni raz spojrzałam w lustro. Wyglądałam strasznie. Normalnie
zombie. Może powinnam wrócić do szpitala? Muszę o tym pogadać z Harrym.
Wychodząc
z łazienki nie wiedziałam gdzie mam iść, więc po schodach zeszłam na dół.
Będąc
na ostatnim schodzie usłyszałam rozmowę Harrego i Gemmy.
-
Harry, ale jeśli ona potrzebuje dawcy to nie możesz jej tu przetrzymywać, ona w
każdej chwili może umrzeć – usłyszałam głos blondynki, a moje serce w szybkim tępię znalazło się w gardle. Ona ma racje.
-
Myślisz, że o tym nie wiem? Ale ona nie chce ze mną rozmawiać, zlewa mnie.
Widzi we mnie wroga – odparł załamany brunet.
-
Musisz postawić sobie pytanie czy zależy ci na niej.
-
Ja tylko jej współczuje. Nic więcej –
powiedział, a ja poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Baaa daaa bumm
Jest o wiele ,wiele wcześniej chociaż brakowało 3 komentarzy. :'(
Powinniście wiedzieć ,że zbliżamy się do końca :<
Jeszcze będą dwa rozdziały i END ! Ale o tym później .
Rozdział dłuuuugi.
15 komentarzy= NEXT ♥♥
Love u. xx
Jak to dwa rozdziały do końca?! Przecież to niemożliwe. :(
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy no i oczywiście dłuuugi ;)
Pozdrawiam! ;33
Tak szybko koniec? Smutam się..... Mam nadzieję że ona przeżyję bo osobiście wolę szczęśliwe zakończenia... :) świetnie piszesz! No i czekam na next oczywiście!
OdpowiedzUsuńJacie ! Znalazlam Twojego bloga dzisiaj i jak zaczelam czytac tak przeczytalam wszystkie rozdzialy i sa cudowne :) opowiadanie jest inne niz jakiekolwiek, ktore do tej pory czytalam :D
OdpowiedzUsuńDobra teraz cos o tym rozdziale :)
Nie mam slow by go opisac naprawde ! Tak bardzo chce by Zayn i Chanel byli razem oboje slodko sie zachowuja *.* Nie no Harold powala na lopatki swoim zachowaniem ! Niech sie ogarnie, bo go znajde i przywale choc nie bedzie wiedzial za co xd czekam nn, zycze weny i pozdrawiam :*
Ps. Jeszcze dwa rozdzialy ?s muutam :c
Moze masz ochote cos poczytac ? Zapraszam do mnie :)
http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/?m=1
Rozdział wspaniały! Uwielbiam twojego bloga ! Czekam na następny :) Zasmuciłaś mnie informacją że zbliżamy się do końca, ale póki co cieszę się z tego rozdziału!
OdpowiedzUsuńBooże. Najlepszy rozdział Ever <333.!
OdpowiedzUsuńNiech ona polubi Harry'ego :D Moim zdaniem pasują do siebie. :)
Kocham i z niecierpliwością czekam na nexta :D : **
Pozdrawiam i życzę weny : * <3
Zapraszam do mnie: http://everythinghaschanged-1d-fanfiction.blogspot.com/
Wspaniały.
OdpowiedzUsuńA ta akcja z Harrym - udała ci się :)
Nie mogę się doczekać nexta.
Weny życzę i pozdrawiam :)
Super rozdział szkoda że za niedługo koniec ;< Ale czekam niecierpliwie na nn ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn super rozdziały ;) blog tez ;p
OdpowiedzUsuńCudny, uwielbiam. <3
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńOoo, rozdział świetny. Czekam na nn. :-)
OdpowiedzUsuńMega, mega. Dawaj nexta :-)
OdpowiedzUsuńsuper czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Harry zakochał się w Chanel,ale jego wypowiedź o tym nie świadczy, z drugiej strony może nie chcieć się do tego przyznać.
Czekam na nn.
Muszę przyznać że cały rozdział był trochę nierealny. Ucieka ze szpitala? Bez butów, serio? Nie chcę cie hejtować ale dla mnie to wygląda tak nienaturalnie. Tak samo myśle o tej scenie z uderzeniem Malika. Chanel za dużo sobie myśli. Co do Harrego mam pozytywne uczucia. Niech się chłopak wreszcie przyzna że coś czuje do tej dziewczyny bo mnie krew zalewa jak oboje zaprzeczaja swoje uczucia. Tańca!!! Ja rządam więcej tańca, prosze. I nadal nie ogarniam jak tata Chanel był porwany i nagle jest sobie wolny w szpitalu. Byłabym wdzięczna gdybyś wyjaśniła. O tygodniowym braku przytomności nic nie mówie. Mimo wszystko rozdział ciekawy, opowiadanie wkręcające, a przeszłość bohaterki intrygująca. Aż mi się smutno robi gdy myśle że niedługo historia sie zakończy. Licze na część 2.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że nikogo nie uraziłam moimi uwagami. Tak to ze mną jest że zawsze się do czegoś przyczepie. Pozdrawiam i zapraszam do mnie
opowiadaniazuberry.blogspot.com
PS przepraszam za bledy, pisze z telefonu
Odpowiadam na twoje uwagi =-)
UsuńWystarczy tylko troszkę pomyśleć ♥
-Uciekła bez butów bo nie miała czasu ich ubrać ,to była spontaniczna decyzja ,
-Chanel jest pod dużym wpływem leków dlatego nie za bardzo wiedziała co robi .
-Dlatego była nie przytomna przez tydzień bo to właśnie w nim ojciec Chanel pogodził się z Harrym dla dobra zdrowia Chanel .
Przepraszam wydawało mi się to oczywiste :'( . Dziękuję za twoje uwagi one dały mi dobrego kopa w dupę i następne dwa rozdziały może będą bardziej realne , albo bardziej zrozumiałe :)
A no tak i właśnie te dwa ostanie rozdziały będą decydujące =-)
Jasne chętnie przeczytam twoje opowiadanie ♥♥
Obawiam się ,że nie będzie drugiej części :'(
Love ♥♥ xx
To pisze ja. Ta z góry. Teraz już na komputerze.
UsuńNie brałam pod uwagę myśli że była pod wpływem leków no, ale na świecie istnieja takie niemroty. Bardzo licze na kontynuacje opowiadania albo na chociaż jakieś nowe :c
Boje się myśli że Chanel umrze na końcu więc proszę bardzo grzecznie byś mi zaprzeczyła!!!! To na tyle. Spodziewaj się moich uwag pod kolejnymi rozdziałami. Mam nadzieje że będę mogła pisać tylko same pozytywne uwagi. POzdrawiam i życzę weny
Haha okey . Obiecuje postaram się !
UsuńBędzie nowe opowiadanie . Myślę ,że bardziej ciekawże =-D
Nie zdradzę końca . To będzie niespodzianka ♥♥
xx
Jak to jeszcze 2 rozdziały i koniec. To nie może być ;( a co do rozdziału to jest świetny ;) czekam na następny;D olkaa
OdpowiedzUsuńCo?!?! Jeszcze 2 rozdziały i koniec robię chwilowego focha.Mam nadzieję żę założysz nowego bloga.Super rozdział! no i jak chcesz to wejdź na mojego bloga nie ma prologu ale jak chcesz to wejdź będzie mi bardzo miło oto adresior
OdpowiedzUsuńwww.possible-with-1d.blogspot.com i też mam drugiego bloga www.mash-up-godny-posluchania.blogspot.com
Czekam na nexta z nie cierpliwością!!!
OdpowiedzUsuńboski rozdział nie moge do czekać sie nastepnego <3 czemu jeszcze tylko dwa :( nie możesz jakoś rozwinąć akcji czy coś plosseeee Kaja
OdpowiedzUsuńZaczęłam dziś czytać. I doszłam tutaj! GENIALNE <3 kocham i wgl. Ale prosze niech cię nie kończy! Wierze ze jeśli napisałaś coś takiego to na pewno bd miała pomysl co dalej c: nie kończ!!!! Wspaniale piszesz <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczęłam go czytać i zostało mi jeszcze parę rozdziałów ale uważam że blog jest świetny , przyjemny dla oczu :)
OdpowiedzUsuńSuper;*
OdpowiedzUsuń